27 listopad 2015 r
Jestem w domu. Minął już tydzień od podania chemii. To już był już ostatni mój protokół. Wyniki poszły mi w dół, ale są na tyle dobre, że nie muszę iść do szpitala. Siedzę w domu i odpoczywam. Od czasu do czasu przeglądam facebooka. Natykam się na zdjęcia moich znajomych onkologicznych przed chorobą .
Mam łzy w oczach i pytam:
Dlaczego oni musieli zachorować?
Dlaczego te niewinne, małe dzieci musiały zachorować na tą paskudna chorobę?
Dlaczego istnieje zło, czyli choroby?
Nie poznam odpowiedzi na moje pytania. Kiedyś może się dowiem. W szpitalu przywiązujesz się do nowych ludzi, stajesz się rodziną onkologiczną. Teraz pytanie:
Czy to jest dobre? Z jednej strony tak, bo wspierasz się nawzajem, pomagasz, umilasz czas, ale z drugiej strony, gdy się dowiadujesz, że stan twojej koleżanki lub kolegi się pogarsza łapiesz tzw. doła.
Ostatnio, gdy byłam w szpitalu się dowiedziałam, że mój kolega z którym spędzałam z nim czas niestety przegrał z chorobą. Ta wiadomość mnie dobiła całkowicie. Czułam jakby ktoś mnie przycisnął do ściany. Do dzisiaj mam łzy w oczach, gdy uświadomię sobie, że go nie ma. Pamiętam jak zrobiłam dla niego serduszko z napisem " Jesteśmy z tobą w tych trudnych chwilach" z podpisami lekarzy. No ale cóż...
Niebawem święta... Spacerując po mieście możemy dostrzec już ozdoby świąteczne. Równe rok temu zachorowałam. Za tydzień w środę mam badanie PET. Kolejne pytanie...
Czy to w końcu będzie koniec mojego cierpienia?
Czy w końcu wynik PET okaże się pozytywny?
Bardzo bym tego chciała, ale to od nikogo nie jest zależne. Ani od moich rodziców, ani ode mnie, ani od lekarzy. W tej chwili jesteś bezsilny i bezradny. Jedynie masz nadzieję, że wymodlisz to.
W maju, gdy się dowiedziałam się, że nadal muszę walczyć to miałam nadzieję, że jak będę więcej się modlić, pomagać innym to wyzdrowieje. Niestety tak się nie stało. Mam już tego dosyć... Nie mam ochoty znów usłyszeć, że wynik jest zły. Mówią, że święta to magiczny okres. Bardzo bym chciała wyzdrowieć, jak każdy kto jest ciężko chory.
Chce w końcu usłyszeć, że wynik jest dobry. Przede wszystkim, chcę normalnie żyć...
Mam łzy w oczach i pytam:
Dlaczego oni musieli zachorować?
Dlaczego te niewinne, małe dzieci musiały zachorować na tą paskudna chorobę?
Dlaczego istnieje zło, czyli choroby?
Nie poznam odpowiedzi na moje pytania. Kiedyś może się dowiem. W szpitalu przywiązujesz się do nowych ludzi, stajesz się rodziną onkologiczną. Teraz pytanie:
Czy to jest dobre? Z jednej strony tak, bo wspierasz się nawzajem, pomagasz, umilasz czas, ale z drugiej strony, gdy się dowiadujesz, że stan twojej koleżanki lub kolegi się pogarsza łapiesz tzw. doła.
Ostatnio, gdy byłam w szpitalu się dowiedziałam, że mój kolega z którym spędzałam z nim czas niestety przegrał z chorobą. Ta wiadomość mnie dobiła całkowicie. Czułam jakby ktoś mnie przycisnął do ściany. Do dzisiaj mam łzy w oczach, gdy uświadomię sobie, że go nie ma. Pamiętam jak zrobiłam dla niego serduszko z napisem " Jesteśmy z tobą w tych trudnych chwilach" z podpisami lekarzy. No ale cóż...
Niebawem święta... Spacerując po mieście możemy dostrzec już ozdoby świąteczne. Równe rok temu zachorowałam. Za tydzień w środę mam badanie PET. Kolejne pytanie...
Czy to w końcu będzie koniec mojego cierpienia?
Czy w końcu wynik PET okaże się pozytywny?
Bardzo bym tego chciała, ale to od nikogo nie jest zależne. Ani od moich rodziców, ani ode mnie, ani od lekarzy. W tej chwili jesteś bezsilny i bezradny. Jedynie masz nadzieję, że wymodlisz to.
W maju, gdy się dowiedziałam się, że nadal muszę walczyć to miałam nadzieję, że jak będę więcej się modlić, pomagać innym to wyzdrowieje. Niestety tak się nie stało. Mam już tego dosyć... Nie mam ochoty znów usłyszeć, że wynik jest zły. Mówią, że święta to magiczny okres. Bardzo bym chciała wyzdrowieć, jak każdy kto jest ciężko chory.
Chce w końcu usłyszeć, że wynik jest dobry. Przede wszystkim, chcę normalnie żyć...
Mocno trzymam kciuki żebyś w końcu usłyszała, że wyzdrowiałaś. Modlę się razem z Tobą żeby wszystko było dobrze. Tak dużo dajesz innym, myślę że te pozytywne emocje wrócą do Ciebie i w końcu będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńWierzę w cuda a jeszcze mocniej wierzę w Twoje wyzdrowienie.
OdpowiedzUsuńUwierz ,proszę.Modlitwa działa nieraz w najmniej oczekiwanym momencie przekonasz się o tym.Dobro,które czynisz wzmacnia Cię.Pomódl się do ŚW.Rity od bardzo trudnych spraw,jestem cały czas z Tobą.Buziaki.
OdpowiedzUsuńBądź silna,dasz radę, wiedz że się uda.Musisz być dobrej myśli,po prostu walcz kochana!
OdpowiedzUsuńBede dobrej mysli.
OdpowiedzUsuńA tak jak tu pisza niektorzy.... Nie oszukujmy sie, modlitwa nic nie da. Trzeba po prostu wierzyć ze bedzie lepiej - bo zawsze mogło byc jeszcze gorzej.
Ohh wierze w Ciebie! Wierze, że już niedługo napiszesz, że wyzdrowiałaś!
OdpowiedzUsuńclauditta-blog.blogspot.dk
Uda się. Życzę Ci tego z całego serca.
OdpowiedzUsuńWygrasz tą walkę. Trzymam kciuki mooocno.
OdpowiedzUsuńJesteś naprawdę silna, musisz wierzyć, że będzie dobrze! Trzymam kciuki i mam nadzieję, że nigdy nie opuści Cię ta chęć walki. Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno❤
OdpowiedzUsuńMądra z Ciebie dziewczyna! Będzie dobrze, musi być!
OdpowiedzUsuńCałym sercem jestem z Tobą, musi zbyć dobrze. Trzymam kciuki ��
OdpowiedzUsuńKochana moja :) Jesteś tak silna, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Będziesz szczęśliwa, bo na to zasługujesz -ja nie przyjmuję do wiadomości żadnej innej opcji. Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWiara czyni cuda! Pamiętaj o tym! Trzeba tylko głęboko wierzyć a wszystko się uda.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo bym chciała, żebyś wyzdrowiała. Jesteś niesamowita, piękna, nad wiek dojrzała. Trudno mi uwierzyć, że masz tylko 14 lat
OdpowiedzUsuńDzieci nie powinny cierpieć.
Modlę się by wynik okazał się pozytywny.
Kamila tak bardzo bym chciała żebyś była zdrowa... wierzę, że kiedyś tak będzie i już do końca życia będziesz szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńNie znamy planów Boga nie wiemy dlaczego jedni cierpią mimo że są dobrymi ludźmi a inni o złych sercach są zdrowi i używalą życia - jakiś plan w tym pewnie jest - życzę Ci Kamilko powrotu do zdrowia - jesteś wspaniałą dziewczyną - zdrowy chorego nie zrozumie - Ty wiesz co to cierpienie dlatego potrafisz pomagać innym mimo swoich problemów - jesteś wspaniała - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń