Witam!
Jestem od wczoraj w domu. Wypuścili mnie, ale w poniedziałek ponownie stawiam się do szpitala... Chociaż weekendy spędzam w domu. Nie pisałam w tygodniu, ponieważ nie miałam ochoty. Dlaczego? We wtorek przyszłam do szpitala. W środę miałam przygotowania do chemii, ale niestety ją przerwano. Miałam za niskie wyniki na chemię i lekarze chcieli najpierw pobrać wycinek z nowego ogniska zapalnego, który był widoczny na PET. W czwartek miałam biopsje i wysłano wycinek do Warszawy. Teraz czekamy na wieści z stolicy. Czy to jest nowotworowe. Pojutrze wracam jednak na chemię. Mam nadzieję. Czasami mam dość i nie mam sił... Dzisiaj cały dzień robiliśmy z rodzicami pizze. Niestety pierwsze ciasto na pizze nam nie wyszło, ponieważ dodałam za mało mąki, a za dużo mleka. Wylądowało do ubikacji. Taka ze mnie zdolna kucharka. Haha. Pizza była z 4 - godzinnym opóźnieniem. No ale była! Jednak jak mama przejmie gotowanie to lepiej wychodzi. Hahaha. Więc mamowa pizza była pyszna. Tak sobie przeglądam stare zdjęcia i natrafiłam na to... miesiąc przed chorobą. Ehh...wspomnienia. :-(
Jestem od wczoraj w domu. Wypuścili mnie, ale w poniedziałek ponownie stawiam się do szpitala... Chociaż weekendy spędzam w domu. Nie pisałam w tygodniu, ponieważ nie miałam ochoty. Dlaczego? We wtorek przyszłam do szpitala. W środę miałam przygotowania do chemii, ale niestety ją przerwano. Miałam za niskie wyniki na chemię i lekarze chcieli najpierw pobrać wycinek z nowego ogniska zapalnego, który był widoczny na PET. W czwartek miałam biopsje i wysłano wycinek do Warszawy. Teraz czekamy na wieści z stolicy. Czy to jest nowotworowe. Pojutrze wracam jednak na chemię. Mam nadzieję. Czasami mam dość i nie mam sił... Dzisiaj cały dzień robiliśmy z rodzicami pizze. Niestety pierwsze ciasto na pizze nam nie wyszło, ponieważ dodałam za mało mąki, a za dużo mleka. Wylądowało do ubikacji. Taka ze mnie zdolna kucharka. Haha. Pizza była z 4 - godzinnym opóźnieniem. No ale była! Jednak jak mama przejmie gotowanie to lepiej wychodzi. Hahaha. Więc mamowa pizza była pyszna. Tak sobie przeglądam stare zdjęcia i natrafiłam na to... miesiąc przed chorobą. Ehh...wspomnienia. :-(
Dobrze to ujelas, te wspomnienia... wczoraj sie dowiedzialam, ze u waznej dla mnie osoby wykryto nowotwor w bardzo zaawansowanym stanie. Zostaly tylko wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWspółczuję :(
UsuńKamilo, to zdjęcie może i wywołuje u Ciebie smutek i pewnego rodzaju tęsknote, że to wspomnienia, ale moim zdanie teraz wyglądasz tak pięknie dorosle, dziewczęco, co ja gadam, kobieco! Choroba to rzeczywiscie wojna i nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazic co dokladnie przeszlas, lecz stałaś sie osoba tak mądrą i dojrzałą, a twoja siła jest niezliczona i dobrze o tym wiesz. Zarażaj ludzi dalej swoim optymizmem i miłością do różnych, nawet najmniejszych rzeczy. Jesteś tą osobą, która przywraca wiare w czlowieka :-) Z chęcią zostane jednym z rycerzy pod twoim dowództwem w bitwie z tą chorobą. Trzymaj się :-)
OdpowiedzUsuńPo prostu łamiesz serducha, chce się Ciebie słuchać,czeka się z utęsknieniem na wieści od Ciebie i oczekuje tych dobrych.Trzymam mocno kciuki,aby wyniki Cię uradowały i obyś jak najszybciej wróciła do dobrego zdrowia.Jesteś cudowna z urody i z charakteru.
OdpowiedzUsuńNowotwór i wojna to największe okrucieństwa. Ale pamiętaj ze ktoś kiedyś powiedział "nigdy a nigdy się nie poddawaj" wiem ze jest cięzko ale nigdy nie trać nadziei. Jestes cudowna, twoje wpisy bardzo podtrzymują mnie na duchu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pizza wygląda apetycznie:-) twoja mama ma talent kulinarny;-) Trzymaj się dzielnie i walcz dalej:-)
OdpowiedzUsuńBędę walczyć. Nie mam innego wyjścia...
UsuńJak długo będziesz brać jeszcze chemię?
OdpowiedzUsuńWłaśnie w dzisiejszym poście opisałam mój ciąg dalszy... zapraszam do przeczytania i pozdrawiam! :)
Usuń