Za każdym razem kiedy upadnę to wiem, że muszę się podnieść i iść dalej... -Kamila Makowska
28 października 2015
27 października 2015
Stop przemocy wobec zwierząt!
Witam
Przez ten tydzień zostaję jeszcze w domu. Natomiast już za tydzień podejrzewam, że będę musiała już iść do szpitala na chemię. Dzisiejszy post jest o zwierzętach. Zaczynajmy...
Coraz więcej widzimy na facebooku czy w internecie, że pies został skatowany przez człowieka albo się nad nim znęca. Jak można być takim okrutnym człowiekiem?
Zanim kupisz domowego członka rodziny zastanów się nad tym. Pies czy kot to jest zwierzę, które żyję i ma uczucia. Nie jest one zabawką, że po kilku latach jak ci się znudzi go wywalisz za drzwi.
Za co większość zwierząt musi tak cierpieć? One są niewinne...
Kilka razy jak jechałam przez lasy lub wioski widziałam zabłąkanego pieska, który poszukiwał swojego pana. Może się zgubił, ale to dziwne, że w środku lasu, który ma 4 km by się oddalił od swego pana. Ostatnio też czytałam na facebooku, że jakaś pani wrzuciła szczeniaka do sedesu i spuściła go. Szczeniak niestety nie przeżył. Jak można takim za przeproszeniem być kretynem, żeby spuścić psa? Później jeszcze się tłumaczyć policjantom, że chciała go umyć? Błagam....
( jeśli chcecie poczytać o tej informacji to kliknijcie tutaj klik.)
Też znalazłam informację, że właściciel dusił psa sznurkiem, a potem uderzał go siekierą.
Właściciel miał 1,16 promila alkoholu w krwi. (informacja kliknij tutaj)
Dla mnie to jest przerażające, że w ogóle żyją tacy ludzie. Jak można tak traktować zwierzęta?
Ja bym nigdy mojej Figi nie skrzywdziła. Kocham ją nad życie. Jak czasami też patrzę na te zwierzęta z schroniska mam ochotę je wszystkie wziąć do domu. No ale nie mogę. Mam Figę.
Zapomniałam jeszcze Wam czegoś powiedzieć. Dotyczy się to dzieci. Kochany dzieciaczku jeśli chcesz mieć kolejne zwierzątko pamiętaj, że będziesz odpowiedzialny za niego oraz nie zapominaj o swoim np. pierwszym psie. On może czuć już się odrzucony, gdy będziesz zainteresowany drugim zwierzęciem. Czasami też miałam takie chwile, gdy chciałam mieć kolejnego czworonoga, ale gdy sobie pomyślałam jak Figa może się czuć. To było mi przykro. Figa jest moim pierwszym psem. Myślałam, że będzie jak normalny pies. Natomiast okazała się, że jest taka wierna, ufa nam, gdy siedzimy na fotelu to przychodzi i się do nas łasi. Tylko, żeby ją podrapać po brzuszku lub za uszkiem. Teraz mam pomyśleć, że wyrzucamy Figę w lesie, a ona z nadzieją czeka, aż powrócimy po nią? Albo, że jest bita przez nas? NIGDY!
Jak nawet coś przeskrobie to nam się robi po prostu jej żal. Ona tak się zachowuję niewinnie, czołga się. Po prostu kochana jest. albo jak przychodzę do domu po dłuższym pobycie w szpitalu to cieszy się i piszczy ze szczęścia.
Z dzisiejszego tematu chcę Was uświadomić.
Pamiętajcie dzieci i nastolatki posiadanie zwierzątka wymaga odpowiedzialności np. :
-Będziesz musiał wychodzić z nim na spacer.
-Karmił je 2 razy dziennie, gdy już jest dorosłym psem lub kotem.
-Jak zrobi ci niespodziankę, no niestety musisz to sprzątnąć
-Bawił się z nim
-Poświęcał czas na pieszczoty itp.
-Tresować go
-Chodzić z nim do weterynarza.
No i chyba to tyle...
Natomiast Wy dorośli jak zauważycie sytuację jak ktoś się znęca nad zwierzęciem. Reaguj na to! Nie bądź obojętny. Te zwierzę dzięki Tobie może już przestać cierpieć oraz nie każdy musi miec rasowego psa. Możecie też go zaadoptować w schronisku. Co z tego, że on jest mieszany? Na pewno odmienisz jego życie jak go weźmiesz. Więc... RATUJMY ZWIERZĘTA!
Przez ten tydzień zostaję jeszcze w domu. Natomiast już za tydzień podejrzewam, że będę musiała już iść do szpitala na chemię. Dzisiejszy post jest o zwierzętach. Zaczynajmy...
Coraz więcej widzimy na facebooku czy w internecie, że pies został skatowany przez człowieka albo się nad nim znęca. Jak można być takim okrutnym człowiekiem?
Zanim kupisz domowego członka rodziny zastanów się nad tym. Pies czy kot to jest zwierzę, które żyję i ma uczucia. Nie jest one zabawką, że po kilku latach jak ci się znudzi go wywalisz za drzwi.
Za co większość zwierząt musi tak cierpieć? One są niewinne...
Kilka razy jak jechałam przez lasy lub wioski widziałam zabłąkanego pieska, który poszukiwał swojego pana. Może się zgubił, ale to dziwne, że w środku lasu, który ma 4 km by się oddalił od swego pana. Ostatnio też czytałam na facebooku, że jakaś pani wrzuciła szczeniaka do sedesu i spuściła go. Szczeniak niestety nie przeżył. Jak można takim za przeproszeniem być kretynem, żeby spuścić psa? Później jeszcze się tłumaczyć policjantom, że chciała go umyć? Błagam....
( jeśli chcecie poczytać o tej informacji to kliknijcie tutaj klik.)
Też znalazłam informację, że właściciel dusił psa sznurkiem, a potem uderzał go siekierą.
Właściciel miał 1,16 promila alkoholu w krwi. (informacja kliknij tutaj)
Dla mnie to jest przerażające, że w ogóle żyją tacy ludzie. Jak można tak traktować zwierzęta?
Ja bym nigdy mojej Figi nie skrzywdziła. Kocham ją nad życie. Jak czasami też patrzę na te zwierzęta z schroniska mam ochotę je wszystkie wziąć do domu. No ale nie mogę. Mam Figę.
Zapomniałam jeszcze Wam czegoś powiedzieć. Dotyczy się to dzieci. Kochany dzieciaczku jeśli chcesz mieć kolejne zwierzątko pamiętaj, że będziesz odpowiedzialny za niego oraz nie zapominaj o swoim np. pierwszym psie. On może czuć już się odrzucony, gdy będziesz zainteresowany drugim zwierzęciem. Czasami też miałam takie chwile, gdy chciałam mieć kolejnego czworonoga, ale gdy sobie pomyślałam jak Figa może się czuć. To było mi przykro. Figa jest moim pierwszym psem. Myślałam, że będzie jak normalny pies. Natomiast okazała się, że jest taka wierna, ufa nam, gdy siedzimy na fotelu to przychodzi i się do nas łasi. Tylko, żeby ją podrapać po brzuszku lub za uszkiem. Teraz mam pomyśleć, że wyrzucamy Figę w lesie, a ona z nadzieją czeka, aż powrócimy po nią? Albo, że jest bita przez nas? NIGDY!
Jak nawet coś przeskrobie to nam się robi po prostu jej żal. Ona tak się zachowuję niewinnie, czołga się. Po prostu kochana jest. albo jak przychodzę do domu po dłuższym pobycie w szpitalu to cieszy się i piszczy ze szczęścia.
Z dzisiejszego tematu chcę Was uświadomić.
Pamiętajcie dzieci i nastolatki posiadanie zwierzątka wymaga odpowiedzialności np. :
-Będziesz musiał wychodzić z nim na spacer.
-Karmił je 2 razy dziennie, gdy już jest dorosłym psem lub kotem.
-Jak zrobi ci niespodziankę, no niestety musisz to sprzątnąć
-Bawił się z nim
-Poświęcał czas na pieszczoty itp.
-Tresować go
-Chodzić z nim do weterynarza.
No i chyba to tyle...
Natomiast Wy dorośli jak zauważycie sytuację jak ktoś się znęca nad zwierzęciem. Reaguj na to! Nie bądź obojętny. Te zwierzę dzięki Tobie może już przestać cierpieć oraz nie każdy musi miec rasowego psa. Możecie też go zaadoptować w schronisku. Co z tego, że on jest mieszany? Na pewno odmienisz jego życie jak go weźmiesz. Więc... RATUJMY ZWIERZĘTA!
Dzisiejszy post nie tylko jest o przemocy wobec zwierząt, ale też o pomaganiu.
Ostatnio jest taka akcja w internecie "pusta miska". Polega ona na tym, żeby wchodzić codziennie na tą stronę i kliknąć jeden raz dziennie. Dzięki temu możemy pomóc zwierzakom ze schroniska. Każde twoje wejście na tą stronę to poprawa warunków dla zwierzaków. To co włączacie się w tą akcję i codziennie będziemy klikać? Na pewno uda się nam! Tylko trzeba chcieć!
Więc zaczynajmy już od dziś!
Tutaj kliknij! :-) |
25 października 2015
"Pytania i odpowiedzi BFF"
Witam!
Dzisiaj przyjechała do mnie Ola. Postanowiłyśmy zrobić razem "Pytania i odpowiedzi".
Dzisiaj przyjechała do mnie Ola. Postanowiłyśmy zrobić razem "Pytania i odpowiedzi".
Dzisiaj rano na facebooku dodałam Wam post, żebyście zadawali pytania dotyczące naszej przyjaźni. Zebrało się z 28 pytań. Odpowiedziałyśmy na wszystkie. Niestety zdjęć nie mogłyśmy dodać na filmiku. Próbowałyśmy na różne sposoby no, ale niestety. Dodam je na blogu.
Miłego oglądania!
PS. Wczoraj dodałam trochę dodatków do bloga. Jest nowa opcja księga gości. Teraz możesz dodać bez problemu komentarz oraz możesz posłuchać utworu Lasio Companiji, która leci w tle. :-)
23 października 2015
Co sądzę o Halloween?
Witam!
Co u Was słychać? Wczoraj dodałam Wam ankietę na facebooku. Co ile dni mam dodawać posty, gdy mam tzw "power". Z waszych głosowań postanowiłam robić co dwa dni jak będę miała tematy.
Dzisiaj zapytałam Was jaki temat wybrać na bloga. Większość z Was zagłosowała, że Halloween.
To zaczynajmy...
Ostatnio jest u nas bardzo popularne święto "Halloween". Z roku na rok jest coraz więcej ludzi, którzy zaczynają obchodzić te święto. Halloween jest amerykańskim świętem, nie naszym. W tym święcie polega na tym, żeby przebierać się za straszne postacie typu : wampiry, wilkołaki, duchy, zmory, zombie itp. Chodzić po sąsiadach, żeby zdobyć słodycze lub mały upominek. Nie zapomnijmy o dyni. Wydrążamy ją, a później wkładamy świecę, żeby wystraszyć złe duchy. Chyba, nie jestem pewna czy duchy. Ja ogólnie pochodzę z katolickiej rodziny, która nigdy nie obchodziła tego święta. Czy można w ogóle nazwać to świętem? Hmm... Święto duchów?
Pamiętam, że jak miałam 9 lat i chciałam "obchodzić" te święto. Moja mama zawsze patrzyła na to z przymrużeniem oka. Zawsze mówiła mi, że to nie nasze święto, pogańskie itp.
Jak byłam mała to nie miałam okazji spędzać tego święta. Mało kto chodził po domach. Nikt nie uznawał tego święta. No jedynie pamiętam jak ja z Olą (moją przyjaciółką o której wspominałam wam w poprzednich postach) chodziłyśmy tylko po trzech domach po cukierki. Niestety nikt nam nie dał, bo zamykali nam drzwi przed nosem. Jak przyszłam wtedy do domu to się głupio czułam, że np. starszy pan, który do drzwi szedł 5 min otworzył nam drzwi, bo myślał, że to coś ważnego, a tutaj dzieci, które chcą cukierki.
Ja ogólnie nie obchodzę tego święta. Teraz widzę, że dzieciaki coraz częściej 31 października chodzą po domach poprzebierane za różne stwory. Coraz więcej jest wydrążonych dyń.
U każdego jest mała pokusa typu "No chodź na te Halloween, idź po cukierki", ale próbujmy ulegnąć tej pokusy. Ja też nie rozumiem tych psikusów. Fakt zabawa....
Rok temu 31 października jechałam do kina na film bogowie. Nie daliśmy cukierków. Furtka była zamknięta.
Jak wróciliśmy to zauważyłyśmy z mamą, że zrobili nam psikusa. Na bramie była powieszone strzępy papieru toaletowego i klamka obsmarowana masłem. No dobra...
Teraz pomyślmy jest starsze małżeństwo, które nie obchodzi tego święta. Chcą wyjechać do rodzin na Święto Zmarłych. Wracają i ich dom jest obrzucony w rolkę papieru lub drzwi pobrudzone od jajka lub masła, bo nie zostawili cukierków dla dzieciaków w tym święcie Halloween. Gorzej jak samochód będzie obrzucony od jajka. Nie daj Boże jak w nocy będzie mróz, bo nie wiadomo czy za rok będzie już w październiku -1 lub -2. Powodzenia w czyszczeniu samochodu po jajku.
No ludzie dajcie spokój. Kto chce obchodzić to niech obchodzi, ale nie róbcie psikusów tym co nie uznają tego święta. Jakie jest moje zdanie na temat tego święta? Jestem katoliczką i nie uznaję tego święta. Obchodzę Święto Zmarłych i Zaduszki, ale nie Halloween. Zamiast Halloween mam swój dzień japońskożarcioparty, które obchodzę z koleżankami. Wspominałam Wam w filmiku "Pytania i odpowiedzi do Kamili Makowskiej". To taki nasz dzień zamiast Halloween. Dzień azjatycki. Dekorujemy pokój na japońskie klimaty oraz przyrządzamy japońskie i chińskie przekąski typu. Sushi, zupa miso i sajgonki. Mam nadzieję, że w tym roku dzień japońskożarcioparty wypali.
No na tyle z mojej strony. No przykro mi, że mogłam co niektórych zawieźć, bo myśleli, że napiszę coś innego. Ja nie uznaję tego święta. Wychowano mnie tak i nie żałuję tego.
Co u Was słychać? Wczoraj dodałam Wam ankietę na facebooku. Co ile dni mam dodawać posty, gdy mam tzw "power". Z waszych głosowań postanowiłam robić co dwa dni jak będę miała tematy.
Dzisiaj zapytałam Was jaki temat wybrać na bloga. Większość z Was zagłosowała, że Halloween.
To zaczynajmy...
Ostatnio jest u nas bardzo popularne święto "Halloween". Z roku na rok jest coraz więcej ludzi, którzy zaczynają obchodzić te święto. Halloween jest amerykańskim świętem, nie naszym. W tym święcie polega na tym, żeby przebierać się za straszne postacie typu : wampiry, wilkołaki, duchy, zmory, zombie itp. Chodzić po sąsiadach, żeby zdobyć słodycze lub mały upominek. Nie zapomnijmy o dyni. Wydrążamy ją, a później wkładamy świecę, żeby wystraszyć złe duchy. Chyba, nie jestem pewna czy duchy. Ja ogólnie pochodzę z katolickiej rodziny, która nigdy nie obchodziła tego święta. Czy można w ogóle nazwać to świętem? Hmm... Święto duchów?
Pamiętam, że jak miałam 9 lat i chciałam "obchodzić" te święto. Moja mama zawsze patrzyła na to z przymrużeniem oka. Zawsze mówiła mi, że to nie nasze święto, pogańskie itp.
Jak byłam mała to nie miałam okazji spędzać tego święta. Mało kto chodził po domach. Nikt nie uznawał tego święta. No jedynie pamiętam jak ja z Olą (moją przyjaciółką o której wspominałam wam w poprzednich postach) chodziłyśmy tylko po trzech domach po cukierki. Niestety nikt nam nie dał, bo zamykali nam drzwi przed nosem. Jak przyszłam wtedy do domu to się głupio czułam, że np. starszy pan, który do drzwi szedł 5 min otworzył nam drzwi, bo myślał, że to coś ważnego, a tutaj dzieci, które chcą cukierki.
Ja ogólnie nie obchodzę tego święta. Teraz widzę, że dzieciaki coraz częściej 31 października chodzą po domach poprzebierane za różne stwory. Coraz więcej jest wydrążonych dyń.
U każdego jest mała pokusa typu "No chodź na te Halloween, idź po cukierki", ale próbujmy ulegnąć tej pokusy. Ja też nie rozumiem tych psikusów. Fakt zabawa....
Rok temu 31 października jechałam do kina na film bogowie. Nie daliśmy cukierków. Furtka była zamknięta.
Jak wróciliśmy to zauważyłyśmy z mamą, że zrobili nam psikusa. Na bramie była powieszone strzępy papieru toaletowego i klamka obsmarowana masłem. No dobra...
Teraz pomyślmy jest starsze małżeństwo, które nie obchodzi tego święta. Chcą wyjechać do rodzin na Święto Zmarłych. Wracają i ich dom jest obrzucony w rolkę papieru lub drzwi pobrudzone od jajka lub masła, bo nie zostawili cukierków dla dzieciaków w tym święcie Halloween. Gorzej jak samochód będzie obrzucony od jajka. Nie daj Boże jak w nocy będzie mróz, bo nie wiadomo czy za rok będzie już w październiku -1 lub -2. Powodzenia w czyszczeniu samochodu po jajku.
No ludzie dajcie spokój. Kto chce obchodzić to niech obchodzi, ale nie róbcie psikusów tym co nie uznają tego święta. Jakie jest moje zdanie na temat tego święta? Jestem katoliczką i nie uznaję tego święta. Obchodzę Święto Zmarłych i Zaduszki, ale nie Halloween. Zamiast Halloween mam swój dzień japońskożarcioparty, które obchodzę z koleżankami. Wspominałam Wam w filmiku "Pytania i odpowiedzi do Kamili Makowskiej". To taki nasz dzień zamiast Halloween. Dzień azjatycki. Dekorujemy pokój na japońskie klimaty oraz przyrządzamy japońskie i chińskie przekąski typu. Sushi, zupa miso i sajgonki. Mam nadzieję, że w tym roku dzień japońskożarcioparty wypali.
No na tyle z mojej strony. No przykro mi, że mogłam co niektórych zawieźć, bo myśleli, że napiszę coś innego. Ja nie uznaję tego święta. Wychowano mnie tak i nie żałuję tego.
21 października 2015
Ciasteczka z nadzieniem jabłkowym i cynamonem!
Witam!
Dzisiaj obiecałam Wam dodać przepis na ciasteczka, które wczoraj dodałam na facebooku.
Co niektórzy prosili mnie o przepis. Przepraszam, że tak późno. Miałam dodać go 1 godzinkę temu, ale niestety zapatrzyłam się w restauracje egzotyczne w internecie. Kurczaczki nie potrzebnie, bo zgłodniałam. :-D
Zanim dodam przepis. Dzisiaj byłam w poradni na pobraniu krwi. Od wyników zależało czy zostanę w domu czy pójdę do szpitala. Wyniki są bardzo dobre. Hemoglobiny 9,4, a reszta wyników poszła w górę. Wygrzebuję się z dołka. To był dla nas szok, że tak szybko wyszłam z niego. Jestem bardzo zadowolona, że mogę zostać na dłużej w domku. W poniedziałek mam ponownie pobieranie krwi oraz się dowiem co dalej. Doktorzy będą podejmować decyzję czy poczekać jeszcze 3 tygodnie na kolejną chemię czy zmienić na jakąś jeszcze inną. No zobaczymy...
Tymczasem... Większość z nas jak zgłodnieje idzie do sklepu i sięga po ciastko, bo chce coś na szybko zjeść. To się zdarza bardzo często. Wiem, bo też tak robiłam. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, że przyjmujemy niezdrowe tłuszcze trans, konserwanty, cukry itd. Raz na jakiś czas możemy sobie pozwolić zjeść. Nic nam się nie stanie. Jednak starajmy się nie kupować i robić je same w domu. Ostatnio chodziły za mną ciastka z jabłkiem i cynamonem. Postanowiłam je wczoraj zrobić i wyszły! Przepis jest bardzo prosty i nie wymaga dużo składników. ;-)
Ciasteczka z nadzieniem jabłkowym z cynamonem:
Czas przygotowania: 1 h Dla ilu osób: z jednego ciasta wychodzi 8 sztuk.
Co będzie nam potrzebne:
- Ciasto francuskie
- Mus jabłkowy ( Ja miałam swój własny mus zrobiony z jabłek)
- Cynamon
Dodatkowo:
- Cukier puder
- Najpierw rozłóż ciasto francuskie i pokrój je na 12 kwadracików.
- Następnie na każdym cieście rozsmaruj mus jabłkowy i posyp trochę cynamonem.
- Każde ciastko delikatnie zawiń w rulon i przełóż je na tacę do pieczenia. (Nie zapomnij o papierze do pieczenia.
- Nastaw piekarnik na 180 stopni i piecz je przez 25/30 minut.
- Po wyjęciu z piekarnika posyp cukrem pudrem i podaj do stołu. Smacznego! :-)
Smacznego! :-D
19 października 2015
Dłuższy pobyt w domu!
Witajcie kochani!
Co u Was słychać? Minął już tydzień. Bałam się z rodzicami, że dzisiaj będę musiała się spakować do szpitala na dołek. Przyszły już wyniki krwi i nie muszę jechać do szpitala. Wyniki stoją w miejscu albo już powoli idą w górę. Przez weekend i dzisiaj czuję się dobrze. Nie jestem słaba czy senna. Bałam się, że hemoglobina spadnie mi za bardzo i będę musiała się położyć na oddział na przetoczenie krwi. Przed pierwszą chemią szukaliśmy leczenia też na własną rękę. Po chemii zaczęłam brać witaminę C, która jest z naturalnych składników. Kto wie? Może ona tak mnie trzyma przy sobie... Zanim zaczęłam ją brać, to jak był spadek wyników już się źle czułam. Nic mi się nie chciało tylko odpoczywałam. Teraz akurat tego nie miałam. Codziennie coś robiłam, gotowałam itd. Następne wyniki krwi są zlecone na środę. Muszę pojechać do poradni przy szpitalu i zobaczymy co dalej... Jak na razie jest super. Przez te dni będę musiała jeść produkty bogate w żelazo, żeby hemoglobina mi tak nie spadła. Trzymajcie kochani kciuki za środę! :* <3
Ps. Wczoraj oglądałam zdjęcia i patrzcie co znalazłam. Zdjęcie jak miałam 5 latek.
Widać, że od małego miałam coś wspólnego z nie naszymi klimatami. :-D
16 października 2015
Czekoladowe lizaczki i domowe nachosy!
Witam!
Co u Was słychać?
Ja czuję się dobrze, ale wyniki niestety powoli spadają. Jak na razie weekend spędzam jeszcze w domu. Wczoraj na facebooku dodałam zdjęcie z czekoladowymi lizaczkami i domowymi nachosami. Dostałam dużo próśb o dodaniu przepisów. Postanowiłam, że dodam dzisiaj post z przepisami. Czekoladowe lizaczki jest bardzo prostym przepisem.
No to zaczynajmy...
Czekoladowe lizaczki:
Czas przygotowania: 30 min Dla ilu osób: Dla 6 osób (dodatkowo z drugą foremką to dla 12 osób)
Co jest nam potrzebne:
-Gorzka czekolada 70 % lub powyżej.
- Foremki na lizaki (Ostatnio były do kupienia takie w lidlu. W zestawie są 2 foremki w kształcie dwóch serduszek i kwiatków, ale ja wykorzystałam foremkę w kształcie kwiatów)
Dodatkowo:
-Nasiona (sezam, orzechy, wiórki kokosowe)
- Skórka pomarańczowa
-Kandyzowane owoce
-Owoce
-Przyprawa chili (jak kto lubi)
1. Najpierw rozpuść czekoladę na parzę. Dodaj swoje ulubione składniki np. wiórki kokosowe.Wymieszaj całość.
2. Włóż patyczki do foremek. Następnie przelej masę czekoladową. Odłóż do wystygnięcia i włóż do zamrażalnika.
3. Wyciągnij swoje lizaczki i się nimi zajadaj. Smacznego! :-)
Domowe Nachosy:
Czas przygotowania: 45 min Dla ilu osób: nieokreślone
Co jest nam potrzebne:
- 120 g mąki pszennej
- 120 g mąki kukurydzianej
- 120 ml ciepłej wody
- 45 ml oliwy z oliwek
- łyżka soli
- swoje ulubione przyprawy ( chili, bazylia, kolendra, papryka słodka)
- Do miski wsyp wszystkie składniki. Dodaj wodę i oliwę i mikserem wymieszaj przez 5 min, aż powstanie masa.
- Gotowe ciasto przykryj ręcznikiem i odstaw na 15 min.
- Po 15 minutach rozwałkuj na cienkie ciasto i wytnij je na trójkąciki.
- Wstaw do rozgrzanego piekarnika ( 160 stopni) na 20 min.
- Gotowe nachosy wyłóż na talerzyku czy miseczki. Smacznego! :-)
Smacznego! :-)
13 października 2015
Dom i 4-tygodniowa przerwa od chemii!
Witam!
Co u Was słychać? U mnie bardzo dobrze. Wczoraj lekarze wypisali mnie do domku. Wyniki badań były na tyle dobre, że mogłam opuścić szpital. Zanim wyszłam do domu dowiedziałam się, że przerwa od tej chemii trwa 4 tygodnie. To naprawdę musiała być silna chemia. Jak normalna przerwa jest tylko 2 tygodnie. Teraz jestem w domku do spadku wyników, czyli do dołka. Jak znam życie, gdy spadną mi wyniki będę musiała się położyć na szpital. Miejmy nadzieję, że dołek nie będzie długi i będzie trwał z 1 tydzień. Chociaż kto wie? Może nie będę musiała się kłaść na szpital...
Teraz jest jesień. Wiadomo na dworze pogoda jest okropna. Pada deszcz, jest bardzo zimno itd.
Uwielbiam spędzać takie dni w domu z moją rodzinką przy palącym się kominku z ciepłą herbatką z dodatkiem cytryny. Niby ta jesień taka zła, ale ja pomimo tych moich wspomnień z przed roku co Wam napisałam w poprzednim poście. Staram się cieszyć.
Próbuję nie narzekać na wady tej pory roku. Teraz, gdy jestem chora próbuje dostrzec chociaż jakąś małą zaletę. Mogę z rodzicami pograć w różne gry, ugotować coś, spędzić mile czas z przyjaciółmi i rodziną.
Szczerze? Nie wierzę, że to powiem, ale brakuje mi nawet zwykłego przeziębienia. Wtedy jako zdrowa osoba siedziałam sobie w domku 3 dni pod kocykiem z ciepłą herbatką. Teraz jak wystąpi gorączka to muszę się zacząć pakować i jechać do szpitala... Smutne to jest. Naprawdę, że człowiek dopiero docenia coś jak straci.
Dzisiaj z rana musiałam jechać na konsultację kardiologiczną. Niestety był "mały" problem z wstawaniem, bo Kamilka bardzo lubi sobie pospać. No ale cóż.... Z sercem wszystko w porządku.
Nie ma nic w wynikach co by wzbudzało wątpliwości. Ehh... no i znów mnie nie chcą wysłać do Zabrza na konsultację. Dlaczego? Ja tak bardzo tęsknie za wszystkimi lekarzami, znajomymi i innymi wyjątkowymi ludźmi.
Chociaż jest zaleta, że dzisiaj wstałam wcześniej. Po konsultacji pojechałam odebrać niespodziankę. Był to autograf od mojej motywatorki Meryem Uzerli!
Jej! Byłam bardzo szczęśliwa! Teraz też próbuję nawiązać z nią kontakt. Kto wie, może kiedyś ją spotkam? :-) ♥
Co u Was słychać? U mnie bardzo dobrze. Wczoraj lekarze wypisali mnie do domku. Wyniki badań były na tyle dobre, że mogłam opuścić szpital. Zanim wyszłam do domu dowiedziałam się, że przerwa od tej chemii trwa 4 tygodnie. To naprawdę musiała być silna chemia. Jak normalna przerwa jest tylko 2 tygodnie. Teraz jestem w domku do spadku wyników, czyli do dołka. Jak znam życie, gdy spadną mi wyniki będę musiała się położyć na szpital. Miejmy nadzieję, że dołek nie będzie długi i będzie trwał z 1 tydzień. Chociaż kto wie? Może nie będę musiała się kłaść na szpital...
Teraz jest jesień. Wiadomo na dworze pogoda jest okropna. Pada deszcz, jest bardzo zimno itd.
Uwielbiam spędzać takie dni w domu z moją rodzinką przy palącym się kominku z ciepłą herbatką z dodatkiem cytryny. Niby ta jesień taka zła, ale ja pomimo tych moich wspomnień z przed roku co Wam napisałam w poprzednim poście. Staram się cieszyć.
Próbuję nie narzekać na wady tej pory roku. Teraz, gdy jestem chora próbuje dostrzec chociaż jakąś małą zaletę. Mogę z rodzicami pograć w różne gry, ugotować coś, spędzić mile czas z przyjaciółmi i rodziną.
Szczerze? Nie wierzę, że to powiem, ale brakuje mi nawet zwykłego przeziębienia. Wtedy jako zdrowa osoba siedziałam sobie w domku 3 dni pod kocykiem z ciepłą herbatką. Teraz jak wystąpi gorączka to muszę się zacząć pakować i jechać do szpitala... Smutne to jest. Naprawdę, że człowiek dopiero docenia coś jak straci.
Dzisiaj z rana musiałam jechać na konsultację kardiologiczną. Niestety był "mały" problem z wstawaniem, bo Kamilka bardzo lubi sobie pospać. No ale cóż.... Z sercem wszystko w porządku.
Nie ma nic w wynikach co by wzbudzało wątpliwości. Ehh... no i znów mnie nie chcą wysłać do Zabrza na konsultację. Dlaczego? Ja tak bardzo tęsknie za wszystkimi lekarzami, znajomymi i innymi wyjątkowymi ludźmi.
Chociaż jest zaleta, że dzisiaj wstałam wcześniej. Po konsultacji pojechałam odebrać niespodziankę. Był to autograf od mojej motywatorki Meryem Uzerli!
Jej! Byłam bardzo szczęśliwa! Teraz też próbuję nawiązać z nią kontakt. Kto wie, może kiedyś ją spotkam? :-) ♥
Dzisiaj nie tylko ja miałam styczność z "medycyną". Jak widzicie Figusia- mój pies była u weterynarza na szczepieniu przeciw wściekliźnie i innym chorobom zakaźnym. Była zestresowana, ale bardzo dzielna jak jej pańcia Kamila. :-D
11 października 2015
Jesień!
Witam!
Jak wiecie, kilka tygodni temu zaczęła się jesień. Większość z nas nie lubi tej pory roku, bo jest zimno, ponuro, liście spadają, są spadki ciśnienia, jest wiele wirusów i gryp, szybko zaczyna się ściemniać itp.
Fakt, ja też bardzo nie lubiłam i nie lubię jesieni. Tym bardziej, że rok temu o tej porze miałam pierwsze obawy chłoniaka. Od teraz mam tzw. fobię. Gdy coraz bliżej jest listopad to się boję tego miesiąca. W innych miesiącach też chorowałam jak na serce, ale tego aż nie odczuwam, bo byłam dzieckiem i aż tak nie zwracałam na to uwagi w którym miesiącu zachorowałam. Jednak rok temu już miałam 13 lat i zaczęłam dojrzewać to jednak ta pora roku i miesiąc przywrócił mi uwagę.
Chociaż i tak wiem, że to już się nie powtórzy, to i tak się boję tego miesiąca.
Jednak, pomimo tej paskudnej pory roku, postarajmy się ją chociaż docenić.
Może koniec jesieni jest nieciekawy, ale początek? Teraz jeszcze jest ciepło, nie musimy ubierać rajstop i ciepłych kurtek. Las zaczyna zmieniać kolory. Są piękne liście w barwie czerwonej, pomarańczowej itd.
Co niektóre nastolatki mogą zrobić sesję zdjęciową w liściach. Pamiętam, że zawsze chciałam taką mieć, ale nigdy nie miałam okazji jej zrobić. Jesienią również można się wybrać na spacer do lasu i znaleźć kasztany i piękne grzyby m.in : muchomory, borowiki, kurki, podgrzybki ,maślaki i wiele wiele innych. Jak ktoś lubi to może iść właśnie na grzybobranie. Ja jak byłam mała uwielbiałam grzyby leśne, mogłam je cały czas jeść. Niestety po chemii smak mi się zmienił i już tak nie lubię grzybów leśnych. Zjem je, ale już bez entuzjazmu. Wolę pieczarki. O tej porze roku dobre też są śliwki. Ponoć są słodziutkie i pyszne. Nie miałam jeszcze okazji skosztować.
Więc, pomimo wad jesieni starajmy dostrzec chociaż małe zalety.
Wczoraj już zakończyłam chemię. Mam spokój od niej 2 tygodnie. Uff...dałam radę. Dzisiaj się płuczę po niej do godziny 13. Jutro z rana mam pobieraną krew i od tego zależy czy pójdę jutro do domu. Trzymajcie kciuki, żeby wyniki były dobre i żebym wyszła na kilka dni do domku! Chemia niestety dała skutki uboczne. Dzisiaj już się lepiej czuję, ale przedwczoraj i wczoraj źle się czułam. Byłam słaba i miałam mdłości. No ale dałam radę. To najważniejsze! Dzisiejszy post jest o teraźniejszej porze roku.
Jak wiecie, kilka tygodni temu zaczęła się jesień. Większość z nas nie lubi tej pory roku, bo jest zimno, ponuro, liście spadają, są spadki ciśnienia, jest wiele wirusów i gryp, szybko zaczyna się ściemniać itp.
Fakt, ja też bardzo nie lubiłam i nie lubię jesieni. Tym bardziej, że rok temu o tej porze miałam pierwsze obawy chłoniaka. Od teraz mam tzw. fobię. Gdy coraz bliżej jest listopad to się boję tego miesiąca. W innych miesiącach też chorowałam jak na serce, ale tego aż nie odczuwam, bo byłam dzieckiem i aż tak nie zwracałam na to uwagi w którym miesiącu zachorowałam. Jednak rok temu już miałam 13 lat i zaczęłam dojrzewać to jednak ta pora roku i miesiąc przywrócił mi uwagę.
Chociaż i tak wiem, że to już się nie powtórzy, to i tak się boję tego miesiąca.
Jednak, pomimo tej paskudnej pory roku, postarajmy się ją chociaż docenić.
Może koniec jesieni jest nieciekawy, ale początek? Teraz jeszcze jest ciepło, nie musimy ubierać rajstop i ciepłych kurtek. Las zaczyna zmieniać kolory. Są piękne liście w barwie czerwonej, pomarańczowej itd.
Co niektóre nastolatki mogą zrobić sesję zdjęciową w liściach. Pamiętam, że zawsze chciałam taką mieć, ale nigdy nie miałam okazji jej zrobić. Jesienią również można się wybrać na spacer do lasu i znaleźć kasztany i piękne grzyby m.in : muchomory, borowiki, kurki, podgrzybki ,maślaki i wiele wiele innych. Jak ktoś lubi to może iść właśnie na grzybobranie. Ja jak byłam mała uwielbiałam grzyby leśne, mogłam je cały czas jeść. Niestety po chemii smak mi się zmienił i już tak nie lubię grzybów leśnych. Zjem je, ale już bez entuzjazmu. Wolę pieczarki. O tej porze roku dobre też są śliwki. Ponoć są słodziutkie i pyszne. Nie miałam jeszcze okazji skosztować.
Więc, pomimo wad jesieni starajmy dostrzec chociaż małe zalety.
8 października 2015
Pierwszy dzień chemii i ponownej walki!
Witam!
Co u Was? Wczoraj niestety musiałam już się stawić do szpitala. Dzisiaj już zaczęła lecieć chemia. Chemia będzie trwała 3 dni a po niej 1 dzień płukanek. W poniedziałek kontrolne badania krwi i jak będą wyniki dobre to wychodzę do domu na kilka dni, aż do dołka. Mam nadzieję, że wyjdę... Chociaż jest jedyna zaleta w szpitalu. Mam naukę. Dzisiaj miałam geografię i dostałam dwie piątki. Hehe :D
Więc dzisiaj już zaczęłam ponowną walkę z chłoniakiem. Będę tak długo walczyć, aż zwycięże! Pomimo dołków, nie poddam się! Czas już pokonać tego chłoniaka! Czas być już na święta zdrowym! Walczymy!
"Aby móc coś osiągnąć, musisz się nie poddawać i dążyć do celu." - Kamila Makowska
Co u Was? Wczoraj niestety musiałam już się stawić do szpitala. Dzisiaj już zaczęła lecieć chemia. Chemia będzie trwała 3 dni a po niej 1 dzień płukanek. W poniedziałek kontrolne badania krwi i jak będą wyniki dobre to wychodzę do domu na kilka dni, aż do dołka. Mam nadzieję, że wyjdę... Chociaż jest jedyna zaleta w szpitalu. Mam naukę. Dzisiaj miałam geografię i dostałam dwie piątki. Hehe :D
Więc dzisiaj już zaczęłam ponowną walkę z chłoniakiem. Będę tak długo walczyć, aż zwycięże! Pomimo dołków, nie poddam się! Czas już pokonać tego chłoniaka! Czas być już na święta zdrowym! Walczymy!
"Aby móc coś osiągnąć, musisz się nie poddawać i dążyć do celu." - Kamila Makowska
5 października 2015
Plakat o poszukiwaniu dawcy szpiku!
Witam ponownie!
W końcu udało mi się dodać ten plakat na facebooka. Przedtem nie mogłam, bo zrobiłam go w programie Adobe Acrobat Document. Jak dodawałam to pokazywano mi błąd, że przyjmuję zapisane w formacie JPG, PNG, GIF lub TIFF. Teraz jakoś udało mi się to zmienić w zdjęcie. Proszę Was o udostępnienie tego! Może się uda znaleźć dawcę szpiku dla mnie,a jak nie to dla innych! Działajmy! Udostępniajmy! Niech to idzie na całą Polskę i świat! ♥
W końcu udało mi się dodać ten plakat na facebooka. Przedtem nie mogłam, bo zrobiłam go w programie Adobe Acrobat Document. Jak dodawałam to pokazywano mi błąd, że przyjmuję zapisane w formacie JPG, PNG, GIF lub TIFF. Teraz jakoś udało mi się to zmienić w zdjęcie. Proszę Was o udostępnienie tego! Może się uda znaleźć dawcę szpiku dla mnie,a jak nie to dla innych! Działajmy! Udostępniajmy! Niech to idzie na całą Polskę i świat! ♥
Bruschetta de tomate!
Witam Was wszystkich!
Co u Was słychać? Ja dzisiaj siedzę w domku i odpoczywam. Jak obiecałam dzisiaj dodaję przepis na moją bruschetta de tomate. Zawsze, gdy jestem w domu robię je na kolację dla siebie i dla rodziny. Przepis jest bardzo prosty. Więc nie będzie sprawiał Wam trudności. Czas zrobienia farszu zajmuję 20-30 min. Dodam Wam przepis dla 3-4 osób.
Bruschetta de tomate:
Co będzie nam potrzebne:
- 2 bagietki
- 3 pomidory
- 2 ząbki czosnku
- łyżka suszonej bazylii
- sól (do smaku)
- 5 ml oliwy z oliwek
- oliwki (dodatkowo, jak ktoś chce )
- ser tarty mozzarella (dodatkowo)
1. Weź bagietkę i pokrój ją w plasterki pod kątem. Następnie pokrój wszystkie pomidory drobno w kostkę i przełóż je do miski. Nie zapomnij o soku, który został po pomidorach. Wlej go też do miski. Potem drobno posiekaj 2 ząbki czosnku i wrzuć je razem do pomidorów. Dodaj do miski sól i łyżkę suszonej bazylii. Na koniec wlej oliwę z oliwek i mieszaj masę przez 3 min.
2. Rozłóż bagietki na desce i na każdą nakładaj masę z miski. Na koniec połóż na bagietki oliwki i posyp serem mozzarella. Przełóż bruschetty na blachę. ( Nie musisz tych dodatków akurat użyć. Wybierz swoje ulubione. :-) )
3. Rozgrzej piekarnik do 150 stopni. Włóż bruschetty i ustaw czas na 7-10 min.
4.Po wyjęciu z piekarnika przełóż je na talerz.
Smacznego! :-)
Co u Was słychać? Ja dzisiaj siedzę w domku i odpoczywam. Jak obiecałam dzisiaj dodaję przepis na moją bruschetta de tomate. Zawsze, gdy jestem w domu robię je na kolację dla siebie i dla rodziny. Przepis jest bardzo prosty. Więc nie będzie sprawiał Wam trudności. Czas zrobienia farszu zajmuję 20-30 min. Dodam Wam przepis dla 3-4 osób.
Bruschetta de tomate:
Co będzie nam potrzebne:
- 2 bagietki
- 3 pomidory
- 2 ząbki czosnku
- łyżka suszonej bazylii
- sól (do smaku)
- 5 ml oliwy z oliwek
- oliwki (dodatkowo, jak ktoś chce )
- ser tarty mozzarella (dodatkowo)
1. Weź bagietkę i pokrój ją w plasterki pod kątem. Następnie pokrój wszystkie pomidory drobno w kostkę i przełóż je do miski. Nie zapomnij o soku, który został po pomidorach. Wlej go też do miski. Potem drobno posiekaj 2 ząbki czosnku i wrzuć je razem do pomidorów. Dodaj do miski sól i łyżkę suszonej bazylii. Na koniec wlej oliwę z oliwek i mieszaj masę przez 3 min.
2. Rozłóż bagietki na desce i na każdą nakładaj masę z miski. Na koniec połóż na bagietki oliwki i posyp serem mozzarella. Przełóż bruschetty na blachę. ( Nie musisz tych dodatków akurat użyć. Wybierz swoje ulubione. :-) )
3. Rozgrzej piekarnik do 150 stopni. Włóż bruschetty i ustaw czas na 7-10 min.
4.Po wyjęciu z piekarnika przełóż je na talerz.
Smacznego! :-)
4 października 2015
Bydgoszcz- moje miasto!
Witam!
Co u Was słychać? Co porabiacie dzisiaj? Ja w końcu ze spokojem usiadłam do komputera.
W piątek wyszłam ze szpitala. Do szpitala muszę się stawić w środę na chemię. Wczoraj była piękna pogoda i wykorzystaliśmy tą okazję i pojechaliśmy na Wyspę Młyńską do Bydgoszczy. Kocham swoje miasto. Stęskniłam się za spacerowaniem po Starym Rynku i Wyspie Młyńskiej. Może Bydgoszcz nie jest taka jak Gdańsk, Toruń czy pozostałe miasta, ale widać, że Bydgoszczanie się starają przywrócić piękno tego miasta. Gdy byłam w szpitalu to w wolnym czasie uczyłam się o moim mieście i przeglądałam zdjęcia przed II Wojną Światową. Bydgoszcz kiedyś była pięknym miastem. Niemcy nazywali ją "Małym Berlinem". Na starym rynku stał kościół pojezuicki. Niestety w czasie II Wojny Światowej został rozebrany, ponieważ gdy rozstrzeliwano nauczycieli, księży itd. Została na ścianie kościoła odbita ręka księdza od krwi. Nie dało się jej zamalować. Więc postanowiono go rozebrać. Teraz zamiast kościoła stoi Pomnik Męczenników, który ku czci zamordowanych wskutek terroru hitlerowskiego i stalinowskiego. Był również Teatr Miejski w Bydgoszczy. Piękna budowla. Niestety w czasie wojny został poważnie uszkodzony przez ostrzał pocisków.W ogóle w Bydgoszczy kiedyś był Zamek Bydgoski, ale przez potop szwedzki został on zniszczony. W Bydgoszczy warto zajrzeć do Katedry św. Marcina i Mikołaja ( Fara ), która jest najstarszą zachowaną w całości budowlą zabytkową w mieście. Niestety w moim mieście brakuje życia. W Gdańsku czy w innych miastach o każdej porze dnia jest dużo ludzi, którzy chodzą i zwiedzają miasto, u nas tego brakuje. Wypiszę Wam zabytki i miejsca, które warto zobaczyć w Bydgoszczy.
Wyspa Młyńska- zwana "Bydgoską Wenecją". Na wyspie młyńskiej można udać się w rejs po Brdzie, żeby zwiedzić miasto, bawić się, grać w siatkówkę. Są tam lodziarnie, kawiarnie, restauracje. Restauracja, która jest na wyspie nazywa się Karczma Młyńska w której jest polskie tradycyjnie jedzenie. Z nabrzeża jest piękny widok na Operę Novą.
Stary Rynek- Na Starym Rynku można zobaczyć Pomnik Męczenników i ratusz. Na rynku jest dużo restauracji i kawiarenek, w tym Sowa, która jest bydgoska. O godzinie 13:13 i 21:13 z okna kamiennicy wychodzi Pan Twardowski. Od Starego Rynku można pójść i zobaczyć Ul. Długą Najważniejsza pod względem historycznym i funkcjonalnym ulica Starego miasta. Należy obok ul. Gdańskiej i Dworcowej do najważniejszych, śródmiejskich ulic handlowych
Dolina Śmierci- Znajduję się w Fordonie. Jest to miejsce upamiętnienia Polaków i Żydów, którzy zostali rozstrzeliwani w czasie II Wojny Światowej.
Stare Spichrze- Znajdują się przy Ul.Grodzkiej. Po wojnie dwa budynki spichrzy spłonęły w pożarze, natomiast do dnia dzisiejszego zostały.
Grająca fontanna- Znajduję się przy Filharmonii Pomorskiej.
Fontanna Potop- Znajduję się na Placu Wolności. W czasie II Wojny światowej została ona rozebrana celem pozyskaniu metalu na cele militarne. 26 czerwca 2014 roku miało miejsce uroczyste odsłonięcie zrekonstruowanej fontanny.
Poczta Główna- Znajduję się na Ul. Jagiellońskiej. Zbudowali ją Prusacy.
Myślęcinek- Park rozrywki i wypoczynku. Można tam pojeździć na rowerze, rolkach, pospacerować i podziwiać piękno natury.
Jest oczywiście jeszcze więcej atrakcji do zwiedzenia. Wypisałam Wam najważniejsze. Dodaję zdjęcia budowli, które zostały one zburzone i z wczorajszego spaceru. Mam nadzieję, że post Wam się spodobał.
PS. Jutro dodam przepis na moje własne robione burschetty. ;-)
Co u Was słychać? Co porabiacie dzisiaj? Ja w końcu ze spokojem usiadłam do komputera.
W piątek wyszłam ze szpitala. Do szpitala muszę się stawić w środę na chemię. Wczoraj była piękna pogoda i wykorzystaliśmy tą okazję i pojechaliśmy na Wyspę Młyńską do Bydgoszczy. Kocham swoje miasto. Stęskniłam się za spacerowaniem po Starym Rynku i Wyspie Młyńskiej. Może Bydgoszcz nie jest taka jak Gdańsk, Toruń czy pozostałe miasta, ale widać, że Bydgoszczanie się starają przywrócić piękno tego miasta. Gdy byłam w szpitalu to w wolnym czasie uczyłam się o moim mieście i przeglądałam zdjęcia przed II Wojną Światową. Bydgoszcz kiedyś była pięknym miastem. Niemcy nazywali ją "Małym Berlinem". Na starym rynku stał kościół pojezuicki. Niestety w czasie II Wojny Światowej został rozebrany, ponieważ gdy rozstrzeliwano nauczycieli, księży itd. Została na ścianie kościoła odbita ręka księdza od krwi. Nie dało się jej zamalować. Więc postanowiono go rozebrać. Teraz zamiast kościoła stoi Pomnik Męczenników, który ku czci zamordowanych wskutek terroru hitlerowskiego i stalinowskiego. Był również Teatr Miejski w Bydgoszczy. Piękna budowla. Niestety w czasie wojny został poważnie uszkodzony przez ostrzał pocisków.W ogóle w Bydgoszczy kiedyś był Zamek Bydgoski, ale przez potop szwedzki został on zniszczony. W Bydgoszczy warto zajrzeć do Katedry św. Marcina i Mikołaja ( Fara ), która jest najstarszą zachowaną w całości budowlą zabytkową w mieście. Niestety w moim mieście brakuje życia. W Gdańsku czy w innych miastach o każdej porze dnia jest dużo ludzi, którzy chodzą i zwiedzają miasto, u nas tego brakuje. Wypiszę Wam zabytki i miejsca, które warto zobaczyć w Bydgoszczy.
Wyspa Młyńska- zwana "Bydgoską Wenecją". Na wyspie młyńskiej można udać się w rejs po Brdzie, żeby zwiedzić miasto, bawić się, grać w siatkówkę. Są tam lodziarnie, kawiarnie, restauracje. Restauracja, która jest na wyspie nazywa się Karczma Młyńska w której jest polskie tradycyjnie jedzenie. Z nabrzeża jest piękny widok na Operę Novą.
Stary Rynek- Na Starym Rynku można zobaczyć Pomnik Męczenników i ratusz. Na rynku jest dużo restauracji i kawiarenek, w tym Sowa, która jest bydgoska. O godzinie 13:13 i 21:13 z okna kamiennicy wychodzi Pan Twardowski. Od Starego Rynku można pójść i zobaczyć Ul. Długą Najważniejsza pod względem historycznym i funkcjonalnym ulica Starego miasta. Należy obok ul. Gdańskiej i Dworcowej do najważniejszych, śródmiejskich ulic handlowych
Dolina Śmierci- Znajduję się w Fordonie. Jest to miejsce upamiętnienia Polaków i Żydów, którzy zostali rozstrzeliwani w czasie II Wojny Światowej.
Stare Spichrze- Znajdują się przy Ul.Grodzkiej. Po wojnie dwa budynki spichrzy spłonęły w pożarze, natomiast do dnia dzisiejszego zostały.
Grająca fontanna- Znajduję się przy Filharmonii Pomorskiej.
Fontanna Potop- Znajduję się na Placu Wolności. W czasie II Wojny światowej została ona rozebrana celem pozyskaniu metalu na cele militarne. 26 czerwca 2014 roku miało miejsce uroczyste odsłonięcie zrekonstruowanej fontanny.
Poczta Główna- Znajduję się na Ul. Jagiellońskiej. Zbudowali ją Prusacy.
Myślęcinek- Park rozrywki i wypoczynku. Można tam pojeździć na rowerze, rolkach, pospacerować i podziwiać piękno natury.
Jest oczywiście jeszcze więcej atrakcji do zwiedzenia. Wypisałam Wam najważniejsze. Dodaję zdjęcia budowli, które zostały one zburzone i z wczorajszego spaceru. Mam nadzieję, że post Wam się spodobał.
PS. Jutro dodam przepis na moje własne robione burschetty. ;-)
Kościół Pojezuicki, który znajdował się na Starym Rynku.
Pięć spichrzy przed spłonięciem. Teraz jest ich tylko trzy.
Teatr Miejski w Bydgoszczy zanim został on poważnie zniszczony.
Nowoczesna Bydgoszcz z wczorajszego spaceru. W tyle widać Pocztę Główną.
Opera Nova. Widok z Wyspy Młyńskiej. :-)
Ul. Jatki. Od Starego Rynku.
No i czas trochę pogrzeszyć. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi. ;-)