27 grudnia 2016

Kruche życie.

Witajcie!
Niestety jest już po świętach. Tak jak czekamy na nie cały rok to te 3 dni zleciały jak pstryknięciem palcem. W sumie zawsze tak jest. Dzisiaj dodaję Wam post o moich przemyśleniach. Miałam dodać wczoraj w drugi dzień świąt, ale wciągnęłam się w filmy świąteczne. Wybaczcie. :-D



Z dnia na dzień dowiadujemy się o atakach terrorystycznych, o morderstwach, wypadkach samochodowych, trzęsieniu ziemi itp. Tak ostatnio się zastanawiałam nad "życiem". Co drugi człowiek na świecie dowiaduję się, że ma nowotwór. Jego życia zmienia się o 360 stopni. 
Zaczyna doceniać to co stracił, zaczyna szanować życie i wykorzystywać je jak najlepiej może, bo boi się, że umrze. Okrutne jest to, że większość pacjentów są dzieci, które mają od 3-10 lat. Jak się leczyłam onkologicznie to było bardzo mało młodzieży. Nawet i dobrze...
Pamiętam jak przychodziłam do szpitala to było mnóstwo smutnych wieści. Dowiadywałam się , że tamtemu się pogorszyło, tamten umarł, a ten ma wznowę. Załamywałam się psychicznie. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Siedziałam sama i zastanawiałam się nad życiem. Dlaczego tak jest? Nie znam odpowiedzi dlaczego inne dzieci zachorowały, nie znam powodu. Ja pomimo, że wyzdrowiałam, nie zapomniałam o nich, Mam plany, które planuję je zrealizować. Mam zamiar je nadal wspierać i opowiedzieć swoje świadectwo. Czuję, że to jest moja misja, którą Bóg mi przepisał
Ostatnio było też bardzo głośno na temat polaka, który został zamordowany przez zamachowca. Później terrorysta wjechał w jarmark świątęczny i zabił niewinnych ludzi. Właśnie...wszędzie morderstwo. Włączysz wiadomości to informują nas tu jakiś napad gdzie zostało kilka osób zabitych, tu atak terrorystyczny, tutaj ktoś za szybko jechał i zabił kogoś. Dlaczego o tym piszę? 
Życie jest bardzo kruche. Żyjemy tutaj tylko na chwilę. Nie znamy ani dnia, ani godziny. Widzicie, gdy dowiadujemy się o diagnozie choroby, zaczynamy doceniać życie i je wykorzystywać. Chcemy żyć!!!
Jakiś czas temu czytałam książkę " Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett. Tam było napisane, że nieważne jaki mamy wiek, wykorzystajmy życie jak najlepiej się da. Spodobała mi się bardzo ta 
"lekcja" . ( Pani Regina Brett pisała książkę lekcjami ) W ogóle książki Pani Reginy Brett są bardzo fajne oraz motywujące. Bardzo polecam. :-)  
Też wychodzę z takiego założenia, żeby brać życie garściami. Wolę szaleć w miejscu publicznym i mieć później co wspominać. Nieważne czy ludzie się patrzą na Ciebie. Przeważnie, gdy szaleję to wszyscy się uśmiechają do mnie. Żyję się tylko raz i te życie wykorzystujmy jak najlepiej się da. Chcesz komuś coś wyznać? To wyznaj.
Chcesz zjeść wielki puchar lodów? To zjedz.
Chcesz zrobić jakieś szalone selfie w miejscu publicznym? Zrób to.
 Po co utrudniać życie? Jak mówiłam żyjemy tylko na chwilę. Więc wykorzystajmy je, żeby na starość miało się co wspominać. Pozdrawiam! :D ♥



--------------------------------------------------------------------------

Jeżeli jesteś nowy i podobają ci się moje posty lub jesteś moim czytelnikiem. Zapraszam Cię do zaobserwowania mojego facebook oraz Instagrama. Dodaję tam na bieżąco posty, informacje lub sondy dotyczące bloga. Zapraszam! 

23 grudnia 2016

Święta 2016

Witajcie!

Co u mnie słychać? Bardzo dobrze. Ze zdrowiem wszystko jest w porządku. Co jakiś czas muszę chodzić do szpitala na immunoglobuliny ( odpornościowe ). 14 grudnia minął rok odkąd wyzdrowiałam. Jej!!! :-D

Wróciłam do normalnego życia ucznia. Bardzo dużo się uczę i jestem strasznie zabiegana.
 No ale w końcu mogę trochę odsapnąć od nauki.
 Jutro wigilia więc przygotowania idą pełną parą.
 Ach ten czas przedświąteczny... czas spędzony w kuchni na wypiekach, sprzątanie domu/ mieszkania, ozdabianie choinki oraz balkonów światełkami, pieczenie pierniczków i ich ozdabianie, kupowanie ozdób świątecznych, śpiewanie kolęd. Uwielbiam to!
Chociaż tak naprawdę brakuje śniegu za oknami. Nie pamiętam już kiedy ostatnio był śnieg na święta.

Większość z Nas zastanawia się co chce na święta i robi listę prezentów, które chciałby dostać na święta. Szczerze mówiąc ostatnio też się zastanawiałam co chcę pod choinkę. Tak naprawdę to niczego nie potrzebuję. Mam już niezwykły prezent, który chciałam dostać rok temu, czyli zdrowie. Czego chcieć więcej?
Odkąd straciłam zdrowie 3 lata temu, zaczęłam bardzo je doceniać i na nie uważać.
Dziękuje Bogu za każdy dzień życia oraz za zdrowie, bo tak naprawdę bez zdrowia nie ma życia.
W świętach jest fajne też to, że spędzamy je w gronie rodzinnym. Odwiedzamy siebie nawzajem lub rodzina do nas przyjeżdża z daleka. Uwielbiam święta tym bardziej, że rok temu zostałam uzdrowiona.

Chciałam serdecznie podziękować za kartki świąteczne, które mi wysłaliście. Dostałam od DKMS, od mojej szkoły, Pani Ali z Łobza oraz dzieciom z różnych szkół. Bardzo dziękuje! :-)





Przede wszystkim chciałabym życzyć Wam w te święta błogosławieństwa oraz zdrowia!!!

Ps. Z okazji świąt przygotowałam dla Was kolejny post. Niebawem się pojawi, więc obserwujcie bloga. ;-)

Wesołych świąt!
Merry Christmas!
Feliz Navidad!

1 listopada 2016

Gniew, nienawiść, mściwość.

Witajcie!

Po 3 miesięcznej przerwie postanowiłam napisać post. Niestety nie mam zbyt czasu pisać na blogu, ponieważ skupiam się na nauce. Przepraszam Was. Co u mnie?
 U mnie jest bardzo dobrze. Wszystko idzie ku dobremu. Zmieniłam otoczenie i poznaję niesamowitych ludzi. Jestem bardzo szczęśliwa jak spędzam czas w ich gronie. Ze zdrowiem też jest wszystko ok. Życie zaskakuję mnie pozytywnymi niespodziankami. :-))

Dzisiaj jest 1 listopada, czyli Wszystkich Świętych. To jest święto katolickie. Większość z nas wybiera się na groby i wspomina bliską osobę. Wspominamy jak fajnie było, gdy osoba była pośród nas. Żałujemy za słowa, które kiedyś powiedzieliśmy, za nasze złe uczynki wobec kogoś itd.
 Dzisiejszy post chciałabym napisać o gniewie i nienawiści.
Czy warto się gniewać?
Czy warto mieć nienawiść do osoby przez kilka lat? 
Czy warto się mścić?
Czy warto kogoś ranić słowami?

Większość z nas ma pewnie taką osobę, którą za nią " nie przepada". Nie lubimy jej, czasami się nawet mścimy. Obgadujemy ją, wyzywamy ją od najgorszych, wyrządzamy jej krzywdę lub życzymy jej źle.
Po jakimś czasie człowiek żałuję za swoje czyny. Ma wyrzuty sumienia.
Czy warto tak czynić?
Pamiętajcie "nie każdy jest idealny". Powinnyśmy wybaczać ludziom i przepraszać za jakikolwiek czyn zrobiony wobec osoby. Zdarzają się też sytuacje, że ta osoba, która cały czas była niewinna i nic nie robiła to później zaczyna się mścić wobec tej osoby co kiedyś jej wyrządzała krzywdę.
 Niby ludzie są katolikami, chodzą do kościoła i modlą się, a tutaj mszczą się na wrogu?
 Jesteście wierni Bogu, wierzycie w niego i niebo. To dlaczego mścisz się? Wolą Boża jest przebaczanie ludziom, którzy nas pokrzywdzili. Wiem, mnie też było ciężko wybaczyć co niektórym osobom, ale to uczyniłam.

Zazwyczaj jedno słowo wypowiedziane z naszych ust to gorszy "cios" niż walnięcie pięścią.
Pewnie wszyscy spotkali się z tym problemem. Kłócąc się z najbliższą osobą powiemy jedno słowo za dużo, które zrani kogoś. Później żałujemy za swoje wypowiedziane słowa, ale niestety nie możemy cofnąć czasu. Możemy przeprosić, ale ta druga osoba zawsze będzie to pamiętała.
 Starajmy się hamować nad swoimi emocjami. Lepiej zacisnąć zęby i milczeć niż powiedzieć coś za dużo.

Pamiętajmy, aby wybaczać, przepraszać, nie mścić się, ani nie ranić kogoś słowami, bo niestety później zostaną nam wyrzuty sumienia oraz wspomnienia.

Ps. Przepraszam za błędy. ;-))



------------------------------------------------------------

Jeżeli jesteś nowy i podobają ci się moje posty lub jesteś moim czytelnikiem. Zapraszam Cię do zaobserwowania mojego facebook oraz Instagrama. Dodaję tam na bieżąco posty, informacje lub sondy dotyczące bloga. Zapraszam! 


21 sierpnia 2016

"Jak trwoga to do Boga".

"Jak trwoga do to Boga"

Pewnie każdy z nas kiedyś usłyszało to przysłowie. Co ono znaczy?
Urodziliśmy się w katolickiej rodzinie. Jako dziecko chodziliśmy co niedzielę do kościoła, codziennie się modliliśmy. Byliśmy ochrzczeni i przyjęliśmy komunię świętą. Niestety po jakimś czasie ludzie przestają chodzić do kościoła i zapominają o Bogu. 
Wkrótce pojawiają się problemy czy to zdrowotne, finansowe, rodzinne. Wtedy przypominamy sobie o naszej wierze. Zaczynamy chodzić co niedzielę do kościoła oraz błagać Boga o rozwiązanie problemu lub wyzdrowienie. 

Dlaczego tak jest?
Dlaczego, gdy ktoś dopiero postawi diagnozę choroby przypominamy sobie o Bogu?
Dlaczego tak przez całe życie nie pamiętaliśmy o nim tylko w czasie kryzysu?

Niektórzy ludzie również obwiniają za to naszego Pana. Myślą, że Bóg o nich zapomniał w trudnych chwilach lub że to on spowodował to wszystko.
Ja powiadam Wam, że jest całkiem inaczej, Pan zawsze nas wysłucha i czuwa nad nami. To że mamy czasami problemy to jest nasza wina. Dajemy się wciągnąć w złe towarzystwo lub nałogi. 
Choroby i cierpienia to jest wina diabła. 
Większość może myśleć, że piszę tzw. "brednie", ale to nieprawda. Każdy pewnie, który chorował lub choruję ma dowody na to, że Bóg istnieję. Doznał jakiś doświadczeń, świadectw wiary lub wyzdrowień.

W dzisiejszym poście chciałam Was uświadomić, że Bóg istnieję, żeby pamiętać zawsze o wierze. Nie tylko, gdy pojawią się nam jakieś problemy. Pan zawsze pamięta, aby Ciebie obudzić rano oraz sprawić, abyś miał niesamowity dzień. Więc nie zapominaj o nim. :-)


16 sierpnia 2016

Toruń 2016

Witajcie

Weekend spędziłam podróżując po polskich miastach. Uwielbiam zwiedzać oraz poznawać ich kulturę. W sobotę byłam w Toruniu. Toruń znajduje się we województwie Kujawsko - Pomorskim. Piękne miasto oraz jego historia. Jest jednym z najstarszych miast Polski. W Toruniu również urodził się słynny astronom Mikołaj Kopernik. Miasto jest słynne z wyrobów pierników. W mieście również jest pełno zabytków. Jest m.in Spichrze, Stary Rynek, Krzywa Wieża, Ratusz, Dom w którym mieszkał Kopernik oraz ruiny Zamku Krzyżackiego itd.

Polecam wszystkim, aby przyjechać do Torunia zobaczyć zabytki na żywo i poznać ich historię. Tymczasem chciałabym się z Wami podzielić fotografią z Torunia. Moją nową pasją okazało się fotografowanie starych miast, które mają swój urok.





Przy ruinach Zamku Krzyżackiego.


Zamek Krzyżacki kiedyś.


   Ratusz.
                                                                               



Piękne ulice Torunia.




Na końcu mój pierniczek. W sobotę było Święto Piernika. :-)


14 sierpnia 2016

Nasze życie i marzenia.

Witajcie!
Co u mnie słychać? Jest fantastycznie. Nie narzekam na nic. Moje życie wraca do normy. Jestem zdrowa i wykorzystuję czas najlepiej jak tylko mogę. Zaczynam spotykać się ze znajomymi oraz funkcjonować jak normalna nastolatka. Niestety do końca wakacji pozostało nam ok. 3 tygodnie. Więc wykorzystajmy ten czas, żeby było później co wspominać. Po moich doświadczeniach życie mnie nauczyło, aby wykorzystywać i doceniać życie najlepiej jak tylko możemy. Nie odkładać nic na później. Wczoraj było wczoraj. Jutro może być za późno więc dziś jest ten odpowiedni dzień i czas. Warto również podejmować małe ryzyka, ale z rozsądkiem. Moim marzeniem odkąd wyzdrowiałam jest skok na bungee. Cóż... warto spróbować. 
Jeśli mamy marzenia to spełniajmy je... Nie bójmy się przyszłości. Jak to mówi przysłowie:  "strach ma wielkie oczy" i to prawda. Życie jest za piękne, aby odkładać wszystko na później. Ja próbuję dążyć do celu z moimi marzeniami, a ty? :-)
Ps. Niebawem dwa nowe posty na blogu. Więc śledźcie mojego bloga. Buziaczki! :-*

1 sierpnia 2016

Egzotyczne smoothie na upał!

Witajcie!

Co u Was słychać? U mnie jest fantastycznie. Zaczęłam odpoczywać i cieszyć się wakacjami.
Czas wolny, ciepła pogoda, kąpiele, rodzina, znajomi, zdrowie czego więcej zapragnąć? Jest cudownie.

Ostatnio porządnie wzięłam się za siebie. Zaczęłam uprawiać sport, ćwiczyć, chodzić na długie spacery. Jestem bardziej aktywniejsza. Oczywiście, również nie zapominam o zdrowej żywności i uważam na szkodliwe produkty. Większość z Was na pewno wie, że bardzo lubię pychcić w kuchni. . Gdy jest na dworzu upał nikt z Nas nie chce jeść posiłków. Z jednej strony to jest złe, ponieważ nie dostarczamy do naszych organizmów potrzebnych nam minerałów, witamin itp. Ja dzisiaj przychodzę do Was ze zdrowym przepisem na "egzotyczne smoothie". Warto zrobić sobie takie smoothie, gdy jest gorąco i tracimy właściwości odżywcze. Taki napój jest dla nas wskazany tym bardziej, że jest on "bombą odżywczą" oraz w smaku jest przepyszny. Zaczynajmy...



                                                           "Egzotyczne smoothie"

Czas przygotowania: ok. 40 min                                           Stopień trudności: łatwy
Dla ilu osób: Wychodzi 1 l napoju


Co będzie nam potrzebne:

- 3 duże dojrzałe pomarańcze
- 3 lub 4 dojrzałe brzoskwinie
- 10 g nasion chia
- woda przygotowana
- kostki lodu


  1. Na początku umyj dobrze wszystkie owoce. Następnie obierz je wszystkie ze skórki. Z brzoskwini wydrąż pestki. ( z pomarańczy też jak będą )
  2. Do wysokiego naczynia włóż wszystkie owoce i zblenderuj je na gęsty sok. Potem dolej wody, dodaj nasiona chia i kostki lodu. Zblederuj sok ponownie.
  3. Na koniec przelej smoothie do butelki lub wysokiego dzbanka.
  4. Poczęstuj pysznym, orzeźwiającym smoothie rodzinę lub znajomych. 
                                                    
                                                                                                                  Smacznego! :-)

Ps. Nie zapominajcie wypijać 2 - 2,5 litrów płynów dziennie!



20 lipca 2016

17 lipca 2016

Chleb orkiszowy.

Witam!

Wczoraj na moim fanpagu dodałam post dotyczący jaki mam dodać przepis na bloga. Do wyboru był chleb orkiszowy oraz musli bananowe z czekoladą. Większość z Was zagłosowało, że chce chlebek.


Ostatnio przeżuciłam się na zdrową, ekologiczną żywność. Jem różne zdrowe nasiona, używam miodu lub innych ekologicznych substancji słodzących niż cukier, itd...
Postanowiłam na weekend zrobić chlebek orkiszowy dla mojej rodziców i dla siebie. Pierwszy raz w życiu piekłam chleb. Przepis jest bardzo łatwy. Pieczywo wyszło, a chlebek jest smaczny i przede wszystkim zdrowy.


                                                             Chlebek orkiszowy:

Czas przygotowania: 9 godzin i 30 min.             Stopień trudności: łatwy



Co będzie nam potrzebne:


- 3 szklanki mąki orkiszowej
- 1 i 1/2 świeżych drodży
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 szklanka (250 ml) wody
- kto lubi może również dodać nasiona czarnuszki

Do formowania:

- otręby pszenne
- mąka
- nasiona chia ( dodatkowo )
- płatki owsiane ( dodatkowo )




  1. Do miski wsyp mąkę i sól, wymieszaj. Dodaj rozkruszone w palcach drożdże i trochę nasion czarnuszki. Wlej wodę i całość wymieszaj, aż wszystkie składniki się połączą. Masa musi być dość gęsta.
  2. Miskę przykryj ręcznikiem i pozostaw do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na 8 godzin. ( ja pozostawiłam na całą noc )
  3. Na blat wysyp mąke, otręby i nasiona chia. Ciasto wyjmij z miski na blat, ugniataj ciasto przez 2 min. Następnie uformuj je w kulę i włóż do czystej miski. Odstaw w ciepłe miejce na 1 h do wyrośnięcia.
  4. Po godzinie wyłóż papierem do pieczenia keksówkę. Do keksówki włóż ciasto i uformuj je do wymiaru naczynia. Na koniec możesz posypać chleb otrębami pszennymi, płatkami owsianymi oraz nasionami chia. ( Pamiętaj dzienna dawka nasion chia nie może przekrożyć 15 g. )
  5. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni i piecz ciasto przez 20 - 25 min.
  6. Gdy ciasto będzie gotowe. Wyciągnij je z piekarnika i pozostaw do wystygnięcia. 



                                                                                                      Smacznego! ;-)







14 lipca 2016

Nasze codzienne życie...


Większość z nas nie potrafi docenić codziennego życia. Specjalnie wyszukują problemy, narzekają na wszystko przejmują sie najdrobnijszymi błahostkami. Pytanie. Czy naprawdę warto?
Naprawdę warto wyszukiwać problemu i narzekać?
Czy naprawdę warto kogoś wrabiać przeciwko innym ludziom?
Czy naprawdę warto pozadrościć komuś i go zniszczyć ze zazdrości?
Czy naprawdę warto mieć nienawiść do swojego bliźniego z błahego powodu?
Czy naprawdę warto wymyślać plotki przeciwko swojej koleżanki / sąsiadce i przekonać wszystkich ludzi, żeby odwrócili się przeciwko niej?

Nie warto... Życie jest za krótkie na te wszystkie intrygi. Dopiero, gdy człowiek dostanię kartkę z diagnozą choroby, zaczyna dopiero wszystko doceniać i rozumieć. Docenia swoją rodzinę, docenia wartość życia, docenia każdy dzień, który przeżył i zaczyna podejmować walkę z szatanem, czyli chorobą.

Najgorsze jest w życiu to, że są grzechy, pokusy, zazdrość, chciwość, nienawiść, pycha i przede wszystkim choroby. Dla mnie choroba to najgorsze co może być. Przeżyłam 3 najgorsze choroby. Białaczka, Kardiomiopatia roztrzeniowa oraz chłoniak burkitta IV stopnia. Z mocą bożą zwyciężyłam to paskudztwo. Wyrwałam się z rąk szatana oraz uniknęłam kilkukrotnie śmierci.
Teraz nie mogę czasami wyjść z podziwu, że żyję.

Większość ludzi cały czas ocenia wzrokiem. Gdy chorowałam wszyscy byli zdziwieni, wytykali palcem, że nie mam włosów. Pamiętam, że wtedy było mi bardzo smutno. Teraz ludzie cały czas zwracają uwagę na moją figurę. Każdego kogo spotkam zwraca uwagę na moją figurę. Mówią "Kamila, ale ty jesteś chuda. Musisz jeść więcej, czemu nie jesz?" Wiem, że jestem chuda, bo choroba tak mnie wykończyła, ale ja jem. Potrafię czasami nawet zjeść 5 bułek dziennie, do tego kawał mięcha i na kolację pół paczki ryżu. Mój organizm teraz ma większe zapotrzebowania wszystkich minerałów, ale doskonale o tym wiem. Staram się ich dostarczać.
Większość z nas woli niestety oceniać kogoś z wyglądu niż poznać jego historię i osobowość. Ja może kogoś jak zobaczę pierwszy raz też mam różne myśli, ale wolę tego kogoś najpierw poznać, bo czasami pozory mylą.
Miesiąc temu jak ludzie mnie oceniali z wyglądu mojej figury. W myślach mówiłam sobie " Wolisz, żebym była gruba, chemia wlewała się jak kroplówka i niestety nie przeżyła walki czy być takim chudym i przeżyć tą chorobę? Ja wybrałam tą drugą opcję i jestem zadowolona z siebie, bo zwyciężyłam tą chorobę. Jestem całkiem zdrowa. Teraz mi zostały różne poradnie. Broviac został już dawno wyciągnięty. Wygrałam!

Moim postem chcę Was uświadomić, że nie warto popełniać grzechów i żeby przeżyć życie cudownie, żeby jak będziemy miały 20, 30, 40 lat. Wspominać te życie z uśmiechem na twarzy. Pozdroo! :-)


10 lipca 2016

Jarosławiec 2016

Witajcie!

Co u Was słychać? Ja wczoraj wróciłam znad morza. Byłam w Jarosławcu przez tydzień z przyjaciółmi oraz z fantastycznymi ludźmi. Nad morzem było przecudownie. Wyszalałam się, miałam różne przygody m.in śmieszne. Byłam w Aquaparku, kąpałam się w naszym Morzu Bałtyckim, ( Tak dokładnie, w tym zimnym morzu pozwoliłam się zanurzyć. ) grałam w cymbergaje,( niestety zostałam ograna ) jeździłam we wesołym miasteczku samochodzikami, uciekałam w ulewie przed burzą, przewróciłam się na środku miasta jak długa po czym mam stuczone kolana i siniaki oraz byłam na biegu. No właśnie na jakim biegu?
XXVI Międzynarodowy bieg po plaży. Byłam na biegu po to, aby promować ideę "tak dla transplantacji". Pewnie większość z Was mniej więcej kojarzy tą akcję, ponieważ opisywałam ją na początku, gdy zakładałam bloga. Zgodnie z moją obietnicą promuję akcję. 
Co roku jest organizowany w Jarosławcu na początku lipca Międzynarodowy bieg po plaży, aby promować, nagłaśniać akcję i zachęcać ludzi, żeby podpisywali oświadczenia woli. To jest tzw. bieg po nowe życie dla czekających na przeszczep serca. Ja dostałam nowe życie 10 maja 2012 roku. Jestem już 4 lata po przeszczepie i czuję się cudownie, że żyję i mogę jeździć na takie zjazdy. Przeważnie na biegi oraz zjazdy jeżdżą dzieci oraz młodzież po przeszczepach serca i innych organów. Gdy czekałam na serce poznałam wiele wspaniałych ludzi m. in dzieci i nastolatków po przeszczepach, rodziców dzieci oraz organizatorów tej akcji tak jak Alicję Chachaj. 
Nagłaśniamy akcję jak tylko możemy.

W zeszłym roku było 1432 przeszczepów w polsce.
W tym roku niestety 685. Liczba przeszczepów maleje, a jest prawie 1700 osób oczekujących na nowe życie. Jest to bardzo smutne.
Chciałabym Was zachęcić do podpisania oświadczeń woli. Wiem, że to dla Was może być trudne podjąć taką decycję, ale możecie komuś uratować życie. Jeden człowiek może uratować ok. 4 żyć.
Nie zabieraj swoich narządów do niebia, pozwól im tutaj zostać na ziemi i uratować komuś życie!

Chciałabym również podziękować organizatorom, sponsorom, Alicji Chachaj, Justynie Wandzik, przyjaciołom i wiele wiele innym, którzy byli na tym biegu, organizowali go itp. Dziękuje! Było cudownie!

Tutaj jest link do pobrania oświadczenia woli. oświadczenie woli [ kliknij tutaj ]



















21 czerwca 2016

Ciasteczka z fetą.

Witam!

Co u Was slychać? U mnie w doskonale. Byłam na rozmowie u Profesora. Już całkiem zakończyłam leczenie. Teraz w czwartek idę do szpitala na wyciągnięcie broviaca. Wciąż do mnie nie dociera, że jestem całkiem zdrowa i zaczynam żyć normalnie. Może w końcu dotrzę jak nie będę miała broviaka. ( Broviac to dożylny cewnik. Lekarze zakładają go podczas leczenia chemioterapią, żeby nie kłuć dzieci przy każdym podawaniu leku oraz chemii. ) Oczywiście będę musiała co jakiś czas odwiedzać różne poradnie oraz oddział hematologii i onkologii na 3 - dniową kontrolę, ale to jest błahostka porównając tamtejsze pobyty w szpitalu.
 Teraz przez cały czas siedziałam w domu i nadrabiałam zaległości oraz oceny. We wrześniu będę miała jeszcze indywidualne nauczanie, ponieważ jeszcze to obowiązuje i muszę dojść całkiem do siebie. W chwilach wolnych korzystam z ciepłej pogody, siadam na taras i nabieram witaminy D, czyli słoneczka. Czytam książki, a we wakacje chcę się poduczyć trochę języka francuskiego oraz hiszpańskiego. Mam nadzieję, że nie będę się nudziła. :-)





Jak obiecałam na facebooku. Dziś dodaję przepis. Jest teraz Euro 2016. Wszyscy kibice szaleją, czekają na dzień, gdy Polska zagra na stadionie. Przy oglądaniu meczu nie da się obejść bez przekąsek. Przeważnie to są cola do picia, kabanosy, chipsy, chrupki itp. Ja natomiast postanowiłam zrobić zdrowe mini ciasteczka z fetą. Chciałabym się z Wami podzielić z przepisem:


                                                              Mini ciasteczka z fetą:

Czas przygotowania: razem z pieczeniem 35 min           Stopień trudności: łatwy

Ok. 25 sztuk


Co będzie nam potrzebne:

-  Ciasto francuskie
-  Pół kostki ser feta "Favita"
-  Oregano ( lub ulubione zioła )


Dodatkowo:

- Papier do pieczenia
- Woda lub jajko do posmarowania ciasteczek



  1. Najpierw przygotuj potrzebne składniki. Wyłóż ciasto i podziel je na kwadraciki. Powinno wyjść Ci ok. 25 sztuk. Gdy podzielisz ciasto, oddziel łyżeczką ser i połóż je na nie. Rób tak z każdym plasterkiem ciasta. 
  2. Później posyp oregano lub ulubionymi swoimi ziołami. Następnie zawiń ciasteczko jak koperte i dodaj boki, które odstają. Powstaje taki pierożek. Na końcu posmaruj je jajkiem lub wodą i poukładaj ciasteczka na papierze do pieczenia.
  3. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni Celsjusza i wstaw ciasteczka do piekarnika na ok. 20 min.
  4. Na końcu wyjmij ciasteczka i poczęstuj je rodzinie lub znajomym.

                                                                                                         Smacznego! :-)


                                                                                                      

11 czerwca 2016

Motto!

Żyj i wykorzystuj każdą chwilę najlepiej jak tylko możesz. Nie narzekaj! Nie kłam! Nie rozżalaj się! Poprostu żyj z całych sił. -Kamila Makowska.

4 czerwca 2016

Motto

Przestań żyć przeszłością i rozżalać się co w niej było. Zacznij żyć teraźniejszością oraz przyszłością. - Kamila Makowska

3 czerwca 2016

Czy walka zakończyła się sukcesem?

Witajcie!

Ostatnio długo się nie odzywałam, ale nie miałam czasu, ponieważ miałam dużo nauki oraz byłam w szpitalu. Tak, w szpitalu. Byłam tydzień temu na oddziale chirurgii, żeby pobrali mi wycinek z płuca czy nie jest to stan nowotworowy. Nie miałam żadnej operacji, ponieważ zabieg był wykonany przez biopsję. Nie zamierzałam nic pisać do momentu, aż dowiem się jaki będzie wynik.
 Dzisiaj rano przyszedł. To był zwykły stan zapalny. Więc oznajmiam, że zamykam całkowicie rozdział oraz zwyciężyłam walkę z sukcesem. Koniec już moich cierpień i szpitali. Za tydzień jadę na rozmowę z profesorem, żeby już całkowicie zakończyć leczenie. Wiedziałam, że to tak szczęśliwie się zakończy. Byłam pewna i wierzyłam w to, że jestem zdrowa. Pan Bóg pomógł mi we walce dodając zawsze mi dużo siły, żeby przezwyciężyć te ciężkie chemię i skutki po niej.
 Jeśli chodzi o skutki po chemii to strasznie schudłam i miałam kłopoty z trawieniem. Tłumaczę sobie, że każdy po ciężkiej walce nie wychodzi cały i zdrowy. Zawsze zostają jakieś blizny, rany itp. Moimi ranami są blizna (po zeszłorocznej operacji ze względu na stan, który świecił się na badaniu PET), żołądek oraz wychudzenie. Ja wyszłam z walki zwycięsko, ale niestety mam rany, które muszą się zagoić. Teraz mogę się nazwać królową oraz zwyciężczynią tej walki. Zamykam już całkowicie rozdział mojej przeszłości. Zaczynam żyć teraźniejszością oraz przyszłością. Zaczynam w końcu normalnie żyć, uczyć się, chodzić na spacery, spotykać się z przyjaciółmi itp. Korzystam z życia i cieszę się każdą chwilą, a żołądek się zagoji oraz w końcu przytyję tylko potrzeba więcej czasu...

Ja Kamila Makowska, która pokonała białaczkę i przeżyła przeszczep serca. Nie dałam się tobie pokonać.
Pomimo, że byłam w stanie depresyjnym -nie dałam się.
Pomimo, że chciałaś moją rodzinę i mnie załamać psychicznie -nie dałam się.
Pomimo, że poznałam się na ludziach -nie dałam się
Pomimo, że straciłam wszystkie włosy i nie jestem już taka piękna -nie dałam się.
Pomimo , że mam teraz bliznę 10 cm na brzuchu -nie dałam się.
Pomimo, że nie mogłam jeść prawie miesiąc -nie dałam się.
Pomimo, że straciłam siły i kondycję -nie dałam się.
Jak napisałam w pierwszym liście, będziesz schodziła w dół, w dół. aż na dno. W końcu spadłaś na te dno, a ja osiągnęłam cel.
Ja Kamila Makowska pokonałam białaczkę, przeżyłam przeszczep serca oraz zwyciężyłam walkę z chłoniakiem. Założyłam bloga, stałam się motywacją dla wielu ludzi, pomagałam innym, wierzyłam w siebie oraz się nie poddałam. Teraz mogę się nazwać królową oraz zwyciężynią tej walki. W końcu mogę powiedzieć, że jestem zdrowa. Wynik PET-a w końcu jest pozytywny. Bóg jest Wielki, pomógł mi w walce z Tobą.
Jestem Kamila Makowska, która odniosła sukces w walce oraz, ta która nigdy się nie poddaje i nie podda...



16 maja 2016

Dom i czas wolny.

Po 7 tygodniach doktorzy postanowili mnie wypuścić do domu. Od piątku jestem na wolności. Niestety mam nadal zapalenie płuc i leczę się na antybiotykach. W środę idę do poradni na pobranie krwi. W zeszłym tygodniu miałam badanie PET. Niestety okazało się, że jest stan zapalny na płucu, ale było to do przewidzenia skoro jechałam na badanie ze zapaleniem płuc. Pomimo zapalenia płuc jest cudownie. Wróciła do mnie pewność siebie, pozytywna energia i poczucie szczęścia. Powolutku nabieram sił i próbuje przybrać na wadze. Teraz będzie inaczej... Zakończyłam leczenie chemioterapią. Wrócę do normalnego życia, będę spotykać się znajomymi, spacerować po łonie natury, cieszyć się przyrodą, słońcem, ciepłem, wiosną, przybierać na wadze, kombinować różne przepisy, robić smoothie oraz sorbety, nabierać kondycji, spędzać czas z rodzicami i rodziną itd.
 Czas zleciał bardzo szybko. Teraz już mamy maj. Zanim się obejrzymy już będzie czerwiec, zakończenie roku i wakacje. Gdy ma się wolne ten czas leci jak pstryknięciem palcem, ale gdybym była normalną nastolatką i chodziłabym do szkoły to pewnie odliczałabym dni do wakacji i czekałabym aż rok szkolny się zakończy. Teraz wykorzystuje ten czas najlepiej jak tylko mogę. Po miesiącu bycia w szpitalu człowiek potrafi tęsknić za zwykłymi błahostkami typu: przejażdżka samochodem, siedzenie sobie na podwórku, widok nad jezioro, spacery, zabawy z psem. Ja się stęskniłam i teraz się cieszę, że jestem w domu i korzystam z życia jak najlepiej potrafię. Bo jak to przysłowie mówi "bo w życiu najpiękniejsze są chwile". Niech ta chwila cały czas trwa. Korzystamy z tego życia najlepiej jak tylko możemy, bo później pozostaną nam tylko wspomnienia. A co to np. za wspomnienia będzie się miało w wieku 20 lat, że gdy byłem nastolatkiem przesiedziałem całe wakacje przy komputerze. Nie lepiej wspominać wakacje jak się spotykało że znajomymi i się miało tzw. odpały? Teraz Was nie zmuszam, bo wiem że nauka w gimnazjum jest ciężka, ale ja tylko macie czas wolny to skorzystajcie go jak najlepiej możecie. Mówię Wam później będziecie mile wspominać ten czas. ;-)


" Bo w życiu piękne są tylko chwile ".

30 kwietnia 2016

Miesiąc w szpitalu.

Człowiek po tym wszystkim co przeżył przeżywa ogromny szok. Oglądając stare zdjęcia zadaję sobie pytanie:
Naprawdę byłam chora?
W wieku 14 lat miałam chłoniaka Burrkita?
Byłam łysa?
Brałam chemię?
Jednym słowem przeżywam szok. Nie mogę dowierzyć, że jako nastolatka byłam tak ciężko chora. Teraz mam już normalne włosy i zakończyłam chemioterapię. Siedzę w szpitalu od miesiąca i leczę się na zapalenie płuc. Skutki po chemioterapii oraz sepsie są okropne. Mam dość i dostaję w głowę. Pierwsze dwa tygodnie odrabiałam lekcję i czytałam książkę. Teraz podupadłam. Straciłam wiarę... W pierwszych dwóch tygodniach potrafiłam sobie wyjaśnić dlaczego "tak się dzieje". Teraz już nie potrafię. Jestem bezsilna. Zasmuca mnie to, że przez miesiąc świat widzę tylko z szpitalnego okna, 3 raz spędziłam urodziny w szpitalu, a teraz majówkę. Rownież jak inni moi rówieśnicy chodzą do szkoły, spotykają się, a teraz będą grillować z rodzicami. No ale cóż... 
Czasami mam ochotę się zbuntować i wszystko rozwalić z bezsilności. Ale czy to coś da? Nic mi nie da. Bunt mi nie pomoże najwyżej może zaszkodzić. Jednak z drugiej strony tłumacze sobie "Kamila ogarnij się dziewczyno! Siedzisz tutaj w szpitalu z powodu "dołka". Jesteś zdrowa. Nie bierzesz chemii. Skończyłaś ją". Wtedy się uśmiecham i mówię "No właśnie przecież zwyciężyłam tą paskudną chorobę, nie mam już jej w sobie. To tylko skutki uboczne po niej". Ostatnio miałam kontrolny tomograf, rezonans oraz USG jamy brzusznej związku czy nie ma choroby. Wynik tych wszystkich badań są dobre. Jednak czekam na konkretne badanie czym jest PET. Miałam go mieć w połowie kwietnia, ale że cały czas mam zapalenie płuc to mam przekładany. W środę mam zaplanowaną gastroskopie związku, że cały czas chudne. Zobaczymy co dalej...  

2016 r

2015 r


2 kwietnia 2016

Motto!

"Nigdy nie mów, że coś się Tobie nie uda jeśli tego nie spróbujesz" - Kamila Makowska

31 marca 2016

Jedna przemyśl nie zaszkodzi.



W zeszłym tygodniu podano mi ostatnią chemię i wypuszczono do domu. Przerwę miałam mieć 3 tygodnie. Później badania kontrolne czy chemia poskutkowała. Zapowiadało się niesamowicie, okres przedświąteczny potrawy wielkanocne itd...
Przez pięć dni po chemioterapii miałam brać sterydy bardzo wysoką dawkę. Sterydy bardzo źle znoszę. Mam bóle jelit, biegunki oraz agresja. Przez sterydy nawet nie zdajesz sobie sprawy, że możesz zranić swoją najkochańsza oraz najbliższą rodzinę. Nienawidzę tego czasu. Jak wiecie stałam się osobą bardziej wierząca i nie wstydzę się mojego Pana Wszechmogącego oraz Jezusa Syna Bożego.
W sobotę pomodliłam się, żeby dolegliwości mi przeszły oraz, żeby były spokojne i niesamowite. Tak się stało. Niedziela Wielkanocna była przecudowna, spędziłam ją w gronie rodzinnym, zrobiłam 2 km spacerku, ponieważ pogoda była ciepła i piękna.
W jednej chwili jakby wszystko pstryknięciem palcem przeminęło. Teraz się pytam. Gdzie ty mnie dopadłeś? Jak? W jakiej okazji? Kiedy to było?
W poniedziałek nad ranem okropnie się czułam, miałam 3 razy biegunkę, bóle mięśni oraz serce powoli odmawiało posłuszeńswa. Bardzo niskie ciśnienie miałam z godzinę nad godzinę. Traciłam przytomność... Zabrano mnie karetką do szpitala. Doznałam wstrząsu septycznego.
To był prawdziwy horror. Teraz jest już lepiej. Próbuję siadać chociaż mam zawroty głowy. Sepsa to jest najgorsze co może się Tobie przytrafić. Z jednej chwili tracisz wszystkie siły jakie w sobie masz. Z sercem już lepiej, ale nadal mam odczucia czasami szybkiej akcji. Natomiast przez sepsę pospadały mi wszystkie wyniki, bolą mnie od czasu do czasu stawy i mięśnie, złapałam wirusa rota oraz mam trochę płynu na opłucnej. W szpitalu pewnie trochę dni zostanę, aż całkiem nie wrócę do normalności. Dzisiaj popadłam w ogromną depresję. W poniedziałek mam urodziny. Znów po raz 3 raz z rząd będę je spędzała w czterech ścianach szpitala. Jedno natomiast sobie uświadomiłam. W poniedziałek po raz kolejny stanęłam twarzą w twarz z szatanem. Nie dałam się jednak, bo za bardzo jestem oddana Bogu i wierzę w moc uzdrowieną. Również dziękuję Bogu, że chociaż Wielkanoc spędziłam niesamowicie. Poprosiłam Boga i tak się stało. Teraz żyję tylko wiarą oraz wiem i wierzę, że wynik PET znów będzie ujemny. Jakbym miała odejść to stałoby się to w poniedziałek, a jednak... Jakąś ogromną misję mam do wykonania oraz wspieranie Was wszystkich. To jeszcze nie dziś, nie jutro, nie za tydzień, nie za miesiąc, ani przez najbliższe 30 lat nawet dłużej. Ja nawróciłam się i zaczęłam wierzyć, a ty? ;-)

Według mnie człowiek powinien zrobić..., żeby być wysłuchanym przez Boga i wiernym:

♥ wierzyć w 100 % w Boga, nie mieć chwilę zwątpienia w Boga.

♥ przestrzegać 10 przykazań Bożych
♥ modlić się szczerze, z głębią do Boga i oddać mu się
♥ przede wszystkim nas to wszystkich Chrześcijaninom dotyczy NIE GRZESZYĆ oraz nie ranić swojego bliźniego swego.


Wtedy możesz dostrzec cud. ;-) Bóg jest wielki.


Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was dzisiejszym postem, ale chciałam Was czegoś uświadomić.

Podaje Wam świetny cytat z Biblii. Ja się tego trzymam i polecam Wam też się tego trzymać. ;-)

„Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża będzie, wywyższony”


Zastanówcie się, naprawdę! Do zobaczenia ;-)



Wiara czyni cuda! ♥